poniedziałek, 20 czerwca 2022

Gilead

Śmiało mogę powiedzieć, że ta powieść, już po przeczytaniu pierwszej strony, weszła do pierwszej dziesiątki moich ulubionych książek życia (a może i piątki...).
Mówią o niej: "Nagrodzona Pulitzerem i National Book Critics Circle Award pierwsza część legendarnej sagi autorstwa królowej amerykańskiej literatury pięknej! W Gileadzie, małym miasteczku w stanie Iowa, żyją trzy pokolenia Amerykanów. Ich świat definiują duchy wojny secesyjnej, konflikty rodzinne i religia, która stanowi serce tej zamkniętej wspólnoty. Od dekad czuwa nad nią kalwiński pastor, wielebny John Ames, "Gilead" to pożegnalny list kaznodziei do jego siedmioletniego syna z drugiego małżeństwa. Przewidując swój bliski kres, pragnie zostawić mu w spadku choć namiastkę ojcostwa - a wraz z nim przemyślenia, inspiracje i wartości, którymi powinien kierować się jego potomek w przyszłym życiu."
.Zero teologii, demagogii, moralizatorstwa, a jednak jest to powieść chrześcijańska i niezwykle mądra. Po jej przeczytaniu (jak to dobrze, że jeszcze ukażą się trzy tomy) myślę sobie, że powinienem napisać podobną - skierowaną do moich dzieci. Zakładając, że ukaże się po mojej śmierci, opowiedziałbym w niej o wszystkich istotnych moich motywacjach, decyzjach, przeżyciach, najgłębszych myślach - mogłoby to zająć ze cztery tomy. P.A.
***

To wszystko ma większe znaczenie, niż jestem w stanie wyrazić. Dlatego nie możesz osądzać mojej wiedzy jedynie na podstawie tego, na co znajduję słowa. Gdybym tylko potrafił przekazać ci to, co przekazał mi mój ojciec. Nie - to, co przekazał mi Bóg i co również tobie musi przekazać.

***

Właśnie to wydaje mi się najbardziej osobliwe w profesji pastora. Na mój widok ludzie zmieniają temat. A później ci sami ludzie przychodzą do mojego gabinetu i opowiadają zdumiewające rzeczy. Pod powierzchnią życia wiele się kryje, wszyscy o tym wiedzą. Sporo złośliwości i lęku, i poczucia winy, a także mnóstwo samotności, i to tam, gdzie tak naprawdę wcale byśmy się tego nie spodziewali.

***

 „Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia, patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania”. Skłamałbym, mówiąc, że rozumiem te słowa, niezależnie od tego, ile razy bym je słyszał, a nawet głosił na ich podstawie kazania. Jest to po prostu stwierdzenie wielce tajemniczego faktu. Można przez całe życie, aż do samej śmierci, kogoś znać, ale na dobrą sprawę zupełnie nic o tej osobie nie wiedzieć. Człowiek może znać swojego ojca albo syna, a mimo to może ich nie łączyć nic poza lojalnością, miłością i brakiem wzajemnego zrozumienia.

***

Tego ranka zrobiłem coś dziwnego. W radiu grali walca i postanowiłem zatańczyć do tej muzyki. Nie myślę tu o tańcu w ogólnym tego słowa znaczeniu. Mam pewne pojęcie o walcu, ale nie znam kroków i całej tej reszty. Chodziło raczej o to, aby trochę pomachać rękami, a także o to, aby bardzo ostrożnie pokręcić się trochę w kółko. Wracając myślami do lat młodości, uzmysławiam sobie, że zawsze było mi jej mało, skończyła się, zanim tak naprawdę zdążyłem ją przeżyć.

***

Powróćmy jednak do kwestii czczenia twojej matki. Wydaje mi się znamienne to, że piąte przykazanie jest umieszczone między przykazaniami traktującymi o odpowiednim wielbieniu Boga i tymi, które dotyczą właściwego postępowania wobec innych. Zawsze mnie zastanawiało, czy kolejność przykazań ma znaczenie, czy występują według hierarchii ważności. Jeśli byłaby to prawda, czczenie matki stawałoby się ważniejsze niż powstrzymywanie się od zabójstwa. Teoria dość niezwykła, ale jestem otwarty na ten pomysł.

***

Kiedyś słyszałem, jak pewien mężczyzna powiedział, że chrześcijanie wielbią smutek. Z pewnością nie jest to prawdą. Niemniej należy przyznać, że rzeczywiście wierzymy w uświęconą tajemnicę zawartą w smutku. W twarzy twojej matki jest coś takiego, czemu zawsze chciałem sprostać, jakby była w tym jakaś prawda weryfikująca znaczenie moich słów. To piękna twarz, bardzo inteligentna, ale goszczący w niej smutek jest zrośnięty z tą inteligencją, że się tak wyrażę, do tego stopnia, że wydają się stanowić jedność. Myślę, że godność zawiera się w smutku po prostu dlatego, że Bóg tak sobie upodobał. On zawsze podnosi tych, którzy zostali upokorzeni.

***

Jak można odróżnić uczonego w Piśmie od proroka, za którego on najwyraźniej się uważa? Prorocy kochają ludzi, których ganią, a moim zdaniem tego właśnie autor artykułu zdaje się nie robić.

***

 „Jeden jest hojny, a stale bogaty, a nad miarę skąpy zmierza do nędzy”. W tym miasteczku można znaleźć wiele dowodów na słuszność tego przysłowia. Cóż, kościół jest nędzny z tego samego powodu, dla którego w ogóle jeszcze stoi. Nie powinienem więc narzekać.

***

Tamtego ranka rzeczywiście rozpoczęło się coś, co spowodowało, że miałem wrażenie, jakby moja dusza chciała się wyrwać z ciała. Nigdy ci nie opowiadałem, jak do tego wszystkiego doszło, jak to się stało, że się pobraliśmy. A możesz mi wierzyć, że wiele się nauczyłem z tego doświadczenia. To bardzo wzbogaciło moje pojmowanie nadziei - wystarczyła mi sama wiedza, że taka przemiana jest możliwa. Muszę ponadto przyznać, że to znacznie osłodziło moje wyobrażenie śmierci, choć wiem, że może zabrzmi to nieco dziwacznie.

 Marilynne Robinson - Gilead