niedziela, 17 października 2021

Szukanie Boga

Poniżej zamieszczam fragmenty kultowej (jeśli można tak się wyrazić) książki A.W. Tozera – „Szukanie Boga”. Uważam, że tą oraz „Poznanie Świętego” tegoż autora powinien przeczytać każdy chrześcijanin. Boga nie da się poznać przez rytuały, obrzędy, chodzenie do kościoła, a poznanie i zaufanie Mu decyduje o miejscu, w którym będziemy po śmierci. Ze względu na wiarę ludzkość dzieli się na cztery grupy (de facto na dwie – odrodzonych duchowo i nieodrodzonych, ale możemy tych drugich podzielić na trzy podgrupy 1-3) :

1. Nieszukający

2. Myślący o sobie, że znaleźli

3. Szukający

4. Ci, którzy znaleźli

Książkę polecam szczególnie ludziom z grupy nr 3. zachęcając  ich jednocześnie do szukania aż do skutku, ponieważ Jezus powiedział: „. KAŻDY, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.” Mat7,7-8. Znalezienie i poznanie Go jest przeżyciem, które nie ma odpowiedników w świecie naturalnym!

P.A.

***

Teologia chrześcijańska naucza o uprzedzającej łasce, co w skrócie oznacza, że zanim człowiek zacznie szukać Boga, najpierw Bóg musi go odnaleźć. Zanim grzeszny człowiek jest w stanie dobrze pomyśleć o Bogu, Duch Święty musi dokonać w nim dzieła oświecenia. Może to być niedoskonałe, niemniej musi być prawdziwe; wtedy dopiero może powstać głębokie pragnienie szukania Boga i wołanie do Niego.

Szukamy Boga tylko i wyłącznie dlatego, ze On pierwszy włożył nam do serc to pobudzenie, które pcha nas do szukania Go. "Nikt nie może przyjść do Mnie" - powiedział nasz Pan - "jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał" /Jn.6,44/. Właśnie dzięki temu uprzedzającemu pociągnięciu, Bóg pozbawia nas jakichkolwiek myśli, że to my sami chcemy się zbliżyć do Niego. Zachęta do szukania Boga pochodzi od Niego samego. To skłania nas do dalszego szukania Go.

W tym boskim "wspieraniu" i ludzkim "lgnięciu" nie ma sprzeczności. Wszystko jest z Boga, bo jak mówi von Hugel: Bóg zawsze nas uprzedza. W praktyce jednak (to znaczy tam, gdzie Boże uprzedzające działanie wychodzi naprzeciw reakcji człowieka) człowiek musi szukać Boga. Z naszej strony musi nastąpić pozytywne odwzajemnienie się, jeśli to skryte pociągnięcie Boże ma doprowadzić do konkretnego, możliwego do stwierdzenia poznania Jego świętej Istoty.

***

Nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę, biblijna prawda, wspaniałe uwolnienie od jałowego legalizmu i bezskutecznych własnych wysiłków - w naszych czasach wpadły w złe towarzystwo i przez wielu jest niewłaściwie interpretowane, że praktycznie stoją na przeszkodzie w poznaniu Boga. Całe nawrócenie się zamieniono na mechaniczną i pozbawioną Ducha kwestię. Wiarę można teraz praktykować bez wprowadzania niepokoju i zmian w swoim życiu moralnym, a także bez naruszenia statusu własnego "ja", pochodzącego od Adama. Chrystusa można "otrzymać" bez wzbudzenia jakiejkolwiek szczególnej miłości do Niego w duszy otrzymującego. Człowiek taki jest zbawiony, ale nie odczuwa głodu i pragnienia Boga.

***

Chciałbym bardzo podsycić tę ogromną tęsknotę za Bogiem. Jej brak doprowadził nas do obecnego, opłakanego stanu. Nasze sztywne i drętwe życie religijne wynika z braku świętego pragnienia. Samozadowolenie jest śmiertelnym wrogiem naszego duchowego wzrostu. Musi być w nas ta przenikająca tęsknota — inaczej nie będzie objawienia Chrystusa wśród Jego ludu. On czeka, by ktoś Go zapragnął. Bardzo źle, jeśli na niektórych z nas czeka tak długo i na próżno.

***

Każdy wiek odznacza się czymś charakterystycznym. Obecnie żyjemy w czasach ogromnie skomplikowanej religijności. Prostota, jaka cechowała Chrystusa, rzadko występuje wśród nas. Zamiast tego mamy programy, metody, organizacje i nerwowe działania, które zabierają nasz czas i uwagę, ale nigdy nie mogą zagłuszyć tęsknoty serca. Płytkość naszych duchowych doznań, pustka naszego uwielbiania i to upadlające naśladowanie świata cechują nasze coraz lepsze metody działania. Wszystko to świadczy o tym, że dzisiaj znamy Boga, tylko w sposób niedoskonały. Bardzo mało wiemy o Jego pokoju.

***

Bardzo ważne jest, by uciszyć się w oczekiwaniu na Boga. Najlepiej, gdy jesteśmy sami, z otwartą Biblią, A wtedy, jeżeli zechcemy, możemy zbliżyć się do Boga i zacząć słyszeć, jak mówi do nas w naszych sercach. Myślę, że dla przeciętnej osoby będzie to przebiegało tak: Najpierw będzie to dźwięk Bożej obecności jakby spacerującej po ogrodzie. Potem głos, rozróżnialny, ale ciągle jeszcze niewyraźny. A potem nastąpi ten radosny moment, gdy Duch Święty zaczyna oświecać Pisma, a to, co było tylko dźwiękiem lub w najlepszym wypadku głosem, stanie się wyraźnym słowem. Ciepłym, intymnym i jasnym jak słowo drogiego nam przyjaciela. Następnie przyjdą życie i światłość, a wreszcie to, co najlepsze: zdolność, by widzieć, odpoczywać i mieć Chrystusa jako Zbawiciela, Pana i Wszystko. Biblia nigdy nie stanie się dla nas żywą księgą, jeśli nie będziemy pewni, że Bóg przemawia we wszechświecie. Przeskoczenie z umarłego i bezosobowego świata do dogmatycznej Biblii dla większości ludzi jest czymś zbyt trudnym. Mogą przyznawać, że powinni przyjąć Biblię jako słowo Boga, i mogą nawet próbować o niej tak myśleć, ale wciąż nie są w stanie uwierzyć, że słowa na stronicach Pisma Świętego są skierowane do nich. Ktoś może nawet powiedzieć: „Te słowa są skierowane do mnie”, a jednak nie czuje w swym sercu i nie wie, że tak jest. Stał się ofiarą rozdwojonej psychologii. Próbuje myśleć, że Bóg zawsze jest niemową, a mówi tylko w tej Księdze. Wydaje mi się, że większość naszej religijnej niewiary pochodzi z błędnej koncepcji i niewłaściwego stosunku do Pism prawdy.

***

Jeśli tylko chcesz dalej poznać Pana, natychmiast podejdź do otwartej Biblii, spodziewając się, że do ciebie przemówi. Nie traktuj jej jak rzeczy, którą można przekładać z miejsca na miejsce. Jest to coś więcej niż rzecz, to jest głos, słowo, słowo żyjącego Boga.

Większość naszych problemów jako szukających chrześcijan wywodzi się z niechęci do przyjęcia Boga takim, jakim On jest, i dostosowania naszego życia do Niego. Ciągle próbujemy Go zmienić i sprowadzić do naszych własnych wyobrażeń. Ciało skręca się, gdy słyszy nieubłagany wyrok Bożego sądu i żebrze jak Agag o odrobinę litości, o trochę ulgi dla swych cielesnych dróg (1 Sm 15,32-33). Wszystko to bez skutku. Tylko wtedy możemy zrobić dobry początek, gdy przyjmiemy i umiłujemy Boga takim, jakim jest. W miarę jak będziemy poznawać Go coraz lepiej, odkryjemy źródło niewysłowionej radości w fakcie, że Bóg jest tym, kim jest. Najbardziej wzniosłe chwile przeżyjemy podczas pełnego szacunku podziwiania Boga. W tych świętych momentach sama myśl, by Go zmienić, będzie zbyt bolesna i nie do zniesienia.

***

Z wielką miłością i bez pragnienia nieuprzejmego krytykowania jakiegokolwiek chrześcijanina, nawet tego, który uległ zwiedzeniu, chciałbym wskazać, że Kościół rzymskokatolicki dzisiaj reprezentuje święto-świecką herezję wiodącą do logicznego wniosku. Jego najbardziej śmiertelnym skutkiem jest rozłam, jaki wprowadza między religią a życiem. Jego nauczyciele starają się unikać tej pułapki za pomocą wielu przypisów i mnóstwa wyjaśnień, jednak umysł instynktownie i zdecydowanie poszukuje logiki. W praktycznym życiu rozłam ten stał się faktem. Reformatorzy i purytanie oraz mistycy pracowali nad tym, by nas uwolnić z tego zniewolenia. Dzisiaj w kręgach konserwatywnych tendencja jest odwrotna i na nowo pojawiły się te więzy. Mówi się, że czasami koń, po tym, jak został wyprowadzony z płonącego budynku, z powodu dziwnego uporu wyrwie się swemu ratownikowi i znowu pędzi do tego budynku, aby zginąć w płomieniach. Dzięki podobnej uporczywej skłonności do popełniania błędów fundamentalizm w naszych czasach ponownie zwraca się w kierunku duchowej niewoli. Przestrzeganie dni i pór roku jest coraz bardziej widoczne między nami.

A.W. Tozer - Szukanie Boga