piątek, 28 lipca 2023

Niewiara objawia się paniką

„I stało się pewnego dnia, że wstąpił do łodzi On i uczniowie jego i rzekł do nich: Przeprawmy się na drugi brzeg jeziora. I odbili od brzegu. A gdy płynęli, On zasnął. I zerwał się gwałtowny wicher na jeziorze i fale ich zalewały, i byli w niebezpieczeństwie. Wtedy przystąpili do Niego i zbudzili Go, mówiąc: Mistrzu, Mistrzu, giniemy. A On obudziwszy się, zgromił wiatr i wzburzone fale, a one uspokoiły się i nastała cisza. I rzekł do nich: Gdzież jest wiara wasza? Oni zaś, przestraszywszy się, zdumiewali się i mówili jedni do drugich: Któż to jest ten, że nawet wiatrom i wodzie rozkazuje i słuchają go?” (Łk 8:22-25)

Zajmiemy się teraz zagadnieniem natury wiary. Musimy uświadomić sobie, że jest wielu chrześcijan, którzy doświadczają trudności i są nieszczęśliwi, ponieważ nie dość wyraźnie zrozumieli naturę wiary. „Dobrze - ktoś powie - jeśli nie zrozumieli istoty wiary, jakże mogą być w ogóle chrześcijanami?”, Odpowiedź brzmi tak: Chrześcijaninem jesteś dzięki temu, że Bóg dał ci dar wiary w Duchu Świętym i uwierzyłeś w Pana Jezusa Chrystusa, a to cię zbawiło. To jednak nie oznacza, że w pełni zrozumiałeś istotę wiary. Tak więc, nawet gdy jesteśmy zbawieni przez ten dar wiary, później możemy popaść w tarapaty w naszym duchowym życiu, ponieważ nie zrozumieliśmy do końca, czym naprawdę jest wiara. Została nam dana jako dar, lecz do nas należy poczynienie pewnych kroków.
Ta dramatyczna historia uczy nas, że powinniśmy umieć rozróżnić między darem wiary, a następującym po nim życiem w wierze. Bóg na początku chrześcijańskiego życia wyrusza z nami, a potem my musimy stale z Nim chodzić. „W wierze, nie w oglądaniu pielgrzymujemy” - oto temat, którym teraz się zajmiemy.

Najpierw muszę powiedzieć kilka słów o przytoczonej tu historii o tym, czego nas uczy o osobie naszego Pana. Objawia nam ona paradoks, lub jeśli kto woli, pozorną sprzeczność między ludzką a Bożą naturą naszego Pana. Jezus był utrudzony i zmęczony, tak zmęczony, że zasnął. Nie ma wątpliwości co do Jego ludzkiej natury. Chociaż rozszalała się burza, On wciąż spał. Tak jak my wszyscy był poddany ludzkim słabościom, właściwym dla człowieczeństwa. Lecz uwaga! Uczniowie obudzili Go, a Pan objawił swoją Boskość gromiąc wiatr i rozszalałe morze, aż uspokoiły się i nastała wielka cisza. Człowiek, a jednak z całą pewnością Bóg. Mógł rozkazywać żywiołom. On jest Panem natury i stworzenia, jest Panem wszechświata. Oto tajemnica niezwykłości Jezusa Chrystusa — Bóg i Człowiek, dwie natury w jednej osobie, w żaden sposób nie wymieszane ze sobą i na równi ważne, a jednak zamieszkujące w tej samej istocie.
To musi być dla nas punktem wyjściowym, gdyż jeśli nie wierzysz w Boskość Pana Jezusa Chrystusa, nie jesteś chrześcijaninem. Nie postrzegamy Go tylko jako dobrego człowieka, nie jesteśmy zainteresowani Nim wyłącznie jako największym nauczycielem, jakiego świat kiedykolwiek oglądał, bowiem jest On Odwiecznym Synem, który przyjął na siebie postać człowieka i zamieszkał między nami jako człowiek pośród ludzi. Stoimy przed tajemnicą wcielenia Bożej natury i narodzin z Dziewicy. „Jakim On jest człowiekiem?'. On jest więcej niż człowiekiem; jest także Bogiem.
Nigdy nie przestanę być wdzięczny uczniom za tę sytuację, wdzięczny jestem za opis każdego błędu, który popełnili, ponieważ dostrzegam w nich samego siebie. Biblia to prawdziwie natchnione Boże Słowo, które wypowiada prawdę i ukazuje ludzką słabość z każdej strony.
Widzimy, że Jezus gromi tamtych uczniów za panikę, strach i brak wiary. Najpierw wylewali wodę z łodzi, lecz nieustannie jej przybywało i uczniowie byli pewni, że łódź wkrótce zatonie. Uczynili wszystko co było w ich mocy, lecz widzieli, że nie odniosło to najmniejszego skutku, a co ich najbardziej zdumiewało, to fakt, że Mistrz wciąż smacznie spał. Tak więc obudzili Go i powiedzieli: „Mistrzu, Mistrzu nie obchodzi cię, że giniemy?” - czy nie jesteś tego świadom? Gdy wstał i zgromił wiatr i morze, napomniał także uczniów. Na tym etapie potrzebujemy dokładnie zrozumieć, co Pan miał na myśli. Po pierwsze, ganił ich za to, że znajdowali się w tak żałosnym stanie duchowym. „Gdzież jest wiara wasza?” — pyta. Ogrom ich niewiary dziwił Go. Oto pierwsza lekcja dla nas. Niezależnie od okoliczności, chrześcijanin nigdy nie powinien być niespokojny i wzburzony. Nie powinien tracić panowania nad sobą, ponieważ nie będzie wiedział, co począć. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Chrześcijanin różni się od ludzi w tym świecie, bowiem ma coś, czego oni nie mają. Paweł w Liście do Filipian 4 opisuje właściwy stan ducha chrześcijanina. „Wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie”. Chrześcijanin nie może być człowiekiem miotanym przez uczucia, jakie by one nie były. Prawdziwy problem uczniów polegał na tym, że stracili panowanie nad sobą. Zaczęli panikować, ponieważ nie uświadomili sobie wystarczająco znaczenia faktu, że był z nimi Boży Syn. Łatwo oczywiście mówić, że chrześcijanin musi być zawsze opanowany. Uczniowie znajdowali się w wielkim niebezpieczeństwie, wydawało się, że za chwilę pochłoną ich fale, lecz pomimo tego Pan powiada: „Nie powinniście byli doprowadzić się do takiego stanu. Jako moi naśladowcy nie macie prawa być tak wzburzeni.”

Kolejną sprawą wiążącą się z ich duchową kondycją jest fakt wskazujący na brak zaufania Panu. Jezus powiada: „Jakże to, nawet wtedy, gdy jestem z wami boicie się? Nie ufacie mi?. Wzburzenie i panika są typowymi objawami zachwiania się bezwarunkowej wiary i zaufania do Jezusa. Poddają w wątpliwość Jego opiekę i troskę o nas. Bierzemy więc ster życia w swoje ręce i próbujemy sami opanować sytuację. Mamy wrażenie, że Jezus albo nie troszczy się o nas, albo nie jest w stanie poradzić sobie z sytuacją. Na tym polega jej dramatyzm. Ciekaw jestem, czy zawsze to sobie uświadamiamy. Naturalnie, staje się to dla nas oczywiste, gdy przebadamy sytuację w spokoju, obiektywnie. Lecz gdy pozwalamy sobie na niepokój lub rozdrażnienie, każdy kto się nam z boku przypatruje, może wyciągnąć wniosek: „ten człowiek sprawia wrażenie, jakby nie miał wiary. Chrześcijaństwo, prezentowane przez te osoby, nie ma dla mnie większej wartości”.

Czas na wnioski płynące z tej historii. Rozpoczniemy od kwestii wypróbowania wiary. Temat ten przewija się począwszy od Pierwszej Księgi Mojżeszowej aż do Księgi Objawienia. Najpełniej przedstawiony jest w Liście da Hebrajczyków w rozdziale 11, gdzie widzimy, że każdy ze wspomnianych „bohaterów wiary” został poddany próbie. Dano im wielkie obietnice, a oni się ich uchwycili. Następnie wydawało się, że wszystko układa się źle. Pomyślcie o próbach, przez które przechodzili tacy ludzie jak Noe, Abraham
,
Jakub, a szczególnie Mojżesz. Bóg daje dar wiary, a potem wiara poddawaną jest próbie. O tym właśnie mówi Piotr w pierwszym liście w 1 rozdziale - „Mimo, że na krótko zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami” ostatecznym ich celem jest, „aby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus. Wątek ten pojawia się w historii patriarchów, wszystkich starotestamentowych świętych Pańskich, a szczególnie widoczny jest w Księdze Objawienia.

Musimy zdać sobie sprawę, że nasza wiara będzie próbowana. Jest to rzecz nieuchronna. Bóg dopuszcza sztormy na morzu naszego życia. Jeśli sądziliśmy, że przyjście do Chrystusa oznaczać będzie brak wszelkich trosk, żyliśmy w strasznym błędzie, zwiedzeni fałszywym nauczaniem. W rzeczywistości Jakub posuwa się aż do tego, by stwierdzić: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, kiedy rozmaite próby (pokuszenia) przechodzicie” (Jk 1:2). Bóg nakazał żyć swojemu ludowi w tym samym świecie, w którym żyją również inni. Paweł wysuwa jeszcze dalej idący wniosek: Mówi do Filipian: „Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć” (Flp 1:29). „Na świecie — mówi nasz Pan - ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (J 16:33). „Ufajcie” — tak, lecz pamiętajcie także, że nadejdzie ucisk. Paweł i Barnaba podczas swojej podróży misyjnej ostrzegali zbory, „że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” (Dz 14:22).

Mając tę świadomość i stając w obliczu próby, nigdy nie ulegniemy pokusie, by spytać: „Dlaczego to na mnie przyszło?”. Gdy nam wydaje się, że nasz Pan zupełnie o nas się nie troszczy, wówczas jest to prawdziwa próba wiary. Wiatr i fale przykrywające łódź były wystarczająco groźne, lecz najgorszą rzeczą ze wszystkiego była pozorna obojętność Pana. Wydawało się, że nic go nie obchodzi: uczniowie, On sam, sprawy Królestwa. Wyobraźcie sobie odczucia tamtych ludzi. Tyle czasu chodzili razem z Nim i słuchali Jego nauki o nadejściu Królestwa. Widzieli cuda, które czynił i oczekiwali nadejścia wspaniałych wydarzeń, a teraz zdawało się, że wszystko skończy się rozbiciem i zatopieniem łodzi. Cóż za rozczarowanie, a wszystko to z powodu Jego beztroski. Czyż jest nam znany ciężar doświadczeń i trudności oraz poczucie, że Bóg przestał się zajmować naszymi sprawami? „Dlaczego On dopuszcza, abym ja, chrześcijanin, cierpiał z rąk niewierzących?” – często pada pytanie: „Dlaczego nic mi się nie udaje, a innym wszystko? Dlaczego temu człowiekowi się powodzi, a mnie nie?”. Wielokrotnie zadajemy takie pytania na skutek osobistych przeżyć lub sytuacji Kościoła. „Dlaczego Bóg nie daje przebudzenia? Dlaczego pozwala rządzić materialistom i ateistom? Dlaczego raz na zawsze z tym nie skończy i nie zacznie działać? .
Na czym polega istota wiary? To najważniejsza nauka płynąca z tej historii. Zwróćmy uwagę na pytanie Pana: „Gdzież jest wiara wasza?”. On doskonale wiedział, że uczniowie mają wiarę, lecz pyta ich: „Gdzież ona jest? Powinna tu być i skutecznie działać, lecz gdzieś zniknęła. Oto klucz do właściwego zrozumienia natury wiary.

Pozwólcie, że przedstawię to w inny sposób. Wiara nie jest sprawą uczuć. Uczucia mogą się zmieniać, lecz my nie powinniśmy być zniechęceni, gdy nic się nie udaje — mamy raczej radować się. Uczucia przynoszą wprawdzie poczucie szczęścia, lecz nasza radość jest czymś głębszym niż uczucie. Jeśli wiara byłaby tylko kwestią uczuć, to wówczas, gdyby sprawy toczyły się niepomyślnie, a uczucia zmieniały jak w kalejdoskopie, wtedy i wiara znikałaby. Lecz wiara dotyczy całego człowieka włącznie z jego umysłem. W istocie wiara jest naszą reakcją na prawdę.

Jeszcze jedna ważna sprawa. Wiara nie działa automatycznie. Wszyscy popełniliśmy kiedyś błąd, myśląc inaczej. Wydaje nam się, że niezależnie od tego, co się wydarzy, wiara będzie działać i sprawy potoczą się właściwym torem. Wiara jednak nie jest magiczną pałeczką. Gdyby tak było, uczniowie nigdy nie doświadczyliby żadnych problemów. Wiara robiłaby swoje, a oni siedzieliby cicho i w spokoju.

Czym jest wiara? Na podstawie tej historii widzimy, że wiara jest czynna i powinniśmy się w niej ćwiczyć. Wiara nie zacznie działać sama z siebie. Ty sam musisz wprawić ją w ruch. To właśnie Pan powiedział do uczniów: „Gdzież jest wiara wasza?” — co znaczy — „Dlaczego nie sięgacie po swoją wiarę i nie wykorzystujecie jej w tej sytuacji?”. Właśnie dlatego, że oni nie uruchomili wiary, znaleźli się w tak żałosnym położeniu, podszyci strachem. Jak więc sprawić, aby wiara zaczęła działać? Po pierwsze, nie dopuść, aby jakaś sytuacja tobą zawładnęła, tak jak to niestety stało się w przypadku uczniów. Powinni byli przejąć inicjatywę i powiedzieć: „Nie!, nie popadniemy w panikę” Wiara jest zaprzeczeniem paniki. Czy podoba się wam taka definicja wiary, czy też wydaje się ona zbyt przyziemna i nie dość duchowa? Ona przecież wynika z istoty wiary. Wiara nie dopuszcza paniki do głosu, niezależnie, od tego, co ma się wydarzyć. Wiara wyklucza niewiarę, zatroszcz się więc o siebie; zastosuj wiarę do odpowiedzialności i przejmij kontrolę nad samy sobą. Nie urągaj warunkom, w których się znajdujesz. Raczej sam je dyktuj. Na tym nie koniec, bowiem brak paniki może równie dobrze oznaczać zwykłą rezygnację. Mając za sobą pierwszy krok, pójdź dalej. Przypomnij sobie w co wierzysz, przywołaj na pamięć wszystkie znane ci prawdy. Uczniowie tego nie zrobili. Gdyby tylko przystanęli na moment i pomyśleli: „Czy jest coś, czego On nie może uczynić? Widzieliśmy Jego cuda, byliśmy z Nim, jak wzbudzał umarłych. Czy teraz dopuści do tego, abyśmy w taki sposób wszyscy poginęli? Niemożliwe! On nas przecież miłuje, troszczy się o nas powiedział nam, że wszystkie włosy na naszej głowie są policzone". Tak broni się wiara. Mówi: „Dobrze, widzę fale i słyszę wiatr, ale... — zawsze opiera się na tym realistycznym „ale”. Taka jest wiara. Opiera się na prawdzie i wyciąga wnioski ze znanych faktów. Tak właśnie powinniśmy korzystać z wiary. Niezależnie od okoliczności, zatrzymaj się, wycisz się; odczekaj chwilę i powiedz: „Zgadzam się z tym wszystkim, ale...” — ale co? Ale Bóg! Ale Pan Jezus Chrystus! Ale całe moje zbawienie! Wydaje mi się, iż wszystko jest przeciwko mnie, nie rozumiem tego, co się dzieje, lecz wiem jedno: wiem, że Bóg tak mnie umiłował, iż posłał swego Jednorodzonego Syna na ten świat. Wiem, że uczynił to, aby Jezus umarł za mnie na krzyżu. Zrobił to wszystko dla mnie, chociaż byłem Jego wrogiem. Wiem, że Syn Boży „umiłował mnie i wydał siebie samego za mnie.” Wiem, że za cenę Jego krwi mam teraz zbawienie, że jestem dzieckiem Bożym i spadkobiercą wiecznego szczęścia. Wiem o tym i wiem także to: „jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna Jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego” (Rz 5:10). Na tym polega żelazna logika wiary; wiara zawsze broni swego stanowiska w ten sposób. Biblia określa ją jako osiąganie „drogich i największych obietnic”. Wiara mówi: „Nie mogę uwierzyć, że akurat teraz zawiodę się na Tym, który prowadził mnie aż dotąd. To niemożliwe, byłoby to sprzeczne z Bożym charakterem.”

Wiara w danej sytuacji wykorzystuje wszelkie dostępne środki. Niezależnie od okoliczności, potrzebujemy zasilać ją każdą znaną nam prawdą, która dotyczy naszego związku z Bogiem. Wówczas w pełni uświadamiamy sobie, że On nigdy nie dopuści do czegoś, co mogłoby nam zaszkodzić. „Wszystko sprzyja ku dobru tych, którzy miłują Boga.” Nawet włos z twojej głowy nie spadnie, On miłuje cię odwieczną miłością. Nie będziesz w stanie zrozumieć wszystkiego, co się dzieje, lecz z całą pewnością przekonasz się, że Bóg się troszczy. Ten, który dokonał największego ze wszystkich dzieł, aby cię zbawić, musi również troszczyć się o ciebie w każdej innej sprawie. Choć gęste chmury zasłaniają Jego twarz, będziesz pewny, że On skrywa się tuż za nimi. Uchwyć się tej prawdy. Wszystko, cokolwiek Bóg dopuszcza dzieje się tylko i wyłącznie dla twojego dobra. „Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni” (Hbr 12:11). Tak właśnie działa wiara, musisz ją doskonalić i nie dać się niczemu zastraszyć. Wróg będzie cię atakował, woda wlewać się będzie do łodzi, lecz ty mów: „W porządku, niech przyjdzie nawet najgorsze. Oprzyj się na swojej wierze. Powiedz sobie: „Wierzę, odpoczywam w Nim i chociaż nie rozumiem tego, co się dzieje, trzymam się wiary!”.

Trzecia rzecz, którą należy podkreślić, to wartość nawet tej najsłabszej wiary. Niezależnie od tego, jak wątła, słaba czy niepełna była wiara uczniów, mieli jej wystarczająco wiele, aby w końcu postąpić właściwie. Zwrócili się do Pana. Nieprzytomni, wyczerpani, ogarnięci paniką, poszli do Niego. Wciąż wiedzieli, że On może coś uczynić. Powiesz zapewne, że była to bardzo słaba wiara, ale dzięki Bogu, to jednak jest wiara. Jak mówi Pan Jezus, nawet wiara tak mała „jak ziarno gorczycy” jest bezcenna, ponieważ prowadzi nas wprost do Niego. A kiedy już do Niego przyjdziesz, On wyrazi swoje rozczarowanie. Nie omieszka napomnieć cię słowami: „Dlaczego nie przemyślałeś tego? Dlaczego nie użyłeś swojej wiary? Dlaczego objawiłeś swój lęk przed człowiekiem tego świata i zachowałeś się jak niewierny?” Pan przekona cię, że zgrzeszyłeś niewiarą. Lecz, niech będzie błogosławione Jego imię, On stale gotów jest ciebie przyjmować, tak więc pobłogosławi cię i obdarzy pokojem. „Zgromił wiatr i morze i nastała wielka cisza. Wlał w ich serce pokój, którego tak bardzo pragnęli, niezależnie od swej niewiary. Oto jak łaskawy jest Pan, w którego wierzymy i którego naśladujemy. Choć często jest nami rozczarowany, nigdy nas nie odrzuca. Ponadto obdarowując ich pokojem, objawił uczniom chwałę bardziej niż kiedykolwiek. Oglądali cud i byli zdumieni wspaniałą, niezwykłą mocą Pana.

Kiedy doświadczasz kłopotów i stoisz w obliczu próby, potraktuj to jaka wspaniała możliwość sprawdzenia swojej wiary i przydania chwały Jego świętemu Imieniu. Lecz jeśli zawiedziesz i okażesz się zbyt słaby, aby użyć swojej wiary; jeśli zostałeś oszukany i sponiewierany przez diabła i świat, biegnij do Niego bez namysłu. On przyjmie cię, pobłogosławi, da ci wolność i pokój. Lecz bezwzględnie pamiętaj, że wiara jest działaniem, i musi być przez ciebie używana.

Martyn Lloyd-Jones - Duchowa depresja

wtorek, 4 lipca 2023

Przygnębienie

Kiedy byłem młodym kaznodzieją, przez wiele lat toczyłem wielką walkę z depresją. W różnych aspektach swojej służby odnosiłem sukces, jednak nigdy nie mogłem pokonać problemu depresji. Było to coś, co mogę opisać jako ciemnoszara mgła, pojawiająca się nad moją głową i nad moimi ramionami — przykrywając mnie tak, aż czułem, że jestem nią całkowicie owładnięty. Oddzielało mnie to od mojej żony, od pozostałych członków rodziny, a także od członków mojego kościoła. Czułem się tak, jak gdybym spowity był szarą chmurą beznadziei, dającą mi poczucie, że nigdy mi się nie powiedzie. To tak, jakby coś mówiło mi: „Doszedłeś tak daleko, jak mogłeś i nigdy nie przejdziesz dalej. Inni tak, ale nie ty”.
Regularnie zmagałem się z tą przytłaczającą obecnością całymi godzinami, robiąc wszystko, co tylko mogłem. Modliłem się, pościłem i czytałem Biblię, a jednak nigdy nie odnosiłem nad tym trwałego zwycięstwa. Któregoś dnia, czytając Biblię, doszedłem do wersetu w Księdze Izajasza, który przed chwilą przytoczyłem —mówiącego o tym, że Bóg daje nam szatę chwały zamiast ducha przygnębienia. (Iz 61,3) Gdy przeczytałem te słowa: ducha przygnębienia, coś wewnątrz mnie podskoczyło. Powiedziałem sam do siebie: „Na tym polega twój problem!”.
W tamtym momencie uświadomiłem sobie dzięki objawieniu z Pisma, że nie mam tu jedynie do czynienia z nastawieniem umysłu. Nie było to jedynie coś psychologicznego.

Derek Prince - Absolutne bezpieczeństwo – Jak znaleźć ostoję w trudnych czasach