wtorek, 14 maja 2019

Pięćdziesiątnicy nie są zachwyceni spotkaniami niepięćdziesiątników


Pewnego dnia wszedłem na górę by się modlić. Był to wspaniały dzień. Ta góra była jedną z największych gór Walii. Słyszałem o pewnym człowieku, który również wszedł na tę górę by się modlić, a Duch Pana nawiedził go tak cudownie, że jego twarz jaśniała jak anielska. Każdy w pobliskiej wiosce o tym wiedział. Gdy poszedłem tam i spędziłem dzień w obecności Pana, odczułem jak otaczała mnie i napełniała Jego cudowna moc.

Dwa lata wcześniej przybyło do naszego domu dwóch młodzieńców z Walii. Byli tylko prostymi chłopakami, lecz stali się bardzo gorliwi dla Boga. Przyszli do naszej misji i zobaczyli jak Bóg działa.
Wówczas powiedzieli do mnie:
- Nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby Pan przyprowadził cię do Walii, abyś postawił na nogi naszego brata Lazarusa.
Wyjaśnili, że przywódca ich zgromadzenia był człowiekiem spędzającym całe dnie pracując w kopalni cyny, a do późnej nocy głosił kazania, w wyniku czego podupadł na zdrowiu, zachorował na gruźlicę i od czterech lat jest bezradnym inwalidą, który musi być karmiony przy użyciu łyżeczki.
Gdy byłem na szczycie góry przypomniałem sobie scenę przemienienia Pańskiego i zrozumiałem, że jedynym celem tego, że Pan obdarował nas mocą swojej chwały jest to, abyśmy byli przygotowani do bardziej użytecznego działania. Pan powiedział do mnie:
Chcę abyś poszedł i uzdrowił Lazarusa.
Podzieliłem się tym z towarzyszącym mi bratem i napisałem kartkę pocztową do człowieka, którego nazwisko dostałem od dwóch młodzieńców z Walii. Napisałem tak: „Gdy dziś byłem na górze się modlić, Bóg mi powiedział, że mam iść postawić na nogi Lazarusa”. Kiedy przybyliśmy na miejsce, poszliśmy do człowieka, do którego wysłałem kartkę. On popatrzył na mnie i powiedział:

Czy ta kartka jest od ciebie?
-Tak - odpowiedziałem.
Na to on:
- Czy myślisz, że w to uwierzymy? Masz! Zabieraj się stąd! - wykrzyknął rzucając we mnie tą kartką. Zawołał służącego i powiedział:
- Weź tego człowieka i pokaż mu Lazarusa.
A zwracając się do mnie dodał:
- Chwila, w której go zobaczysz, będzie najbardziej odpowiednia byś wrócił do domu.

Wszystko co powiedział było prawdą z naturalnego punktu widzenia. Stan tego człowieka był zupełnie beznadziejny. Był zbiorem kości z naciągniętą na nie skórą. Wyglądał jak bez życia. Wszystko w nim mówiło, że są to już ostatnie jego chwile. Powiedziałem do niego:
- Czy mógłbyś krzyczeć? Pamiętasz jak pod Jerychem ludzie krzyczeli podczas gdy mury stały mocno? Bóg ma podobne zwycięstwo dla ciebie jeśli tylko będziesz wierzył.

W tym człowieku nie było ani odrobiny wiary, ani też nie mogłem go do niej nakłonić. On postanowił sobie, aby nie mieć jej ani cząsteczki.
Błogosławioną rzeczą jest uczyć się, że Boże Słowo nigdy nie zawodzi, nigdy nie podlega ludzkim planom. Bóg może działać z mocą, jeśli tylko trwasz w wierze nawet pomimo zniechęcenia ze strony ludzkiej. Kiedy przyszedłem z powrotem do tego człowieka, który otrzymał moją kartkę, powiedział:
- Czy jesteś teraz już gotowy, aby wyjechać?

Nie byłem zachęcony tym, co widziałem. Popychało mnie tylko to, czemu wierzyłem. Żaden człowiek, kiedy wierzy, nie ma względu na to, co czuje. Człowiek, który doświadczył napełnienia Duchem Świętym, potrafi śmiać się ze wszystkiego i wierzyć Bogu. Jest coś w dziele Pięćdziesiątnicy, co jest inne, od czegokolwiek na świecie. W jakiś sposób masz tę świadomość, że Bóg jest rzeczywiście realny. Gdziekolwiek Duch Święty jest obecny, tam też manifestują się Jego dary, a gdy ich nie widać, wątpię w to, by On tam był. Dlatego też pięćdziesiątnicy nie są zachwyceni spotkaniami niepięćdziesiątników. Musimy pamiętać, aby w naszym życiu nie szukać żadnych „przedstawień” jakie oferują niektóre kościoły. Kiedy „,przychodzi” Bóg, wówczas On sam się nam przedstawia. Jesteśmy wtedy goszczeni przez Pana panów i Króla królów!

Trudna to była sytuacja w tej walijskiej wiosce, wydawało się zupełnie niemożliwe, by nakłonić ludzi do wiary.

Czy jesteś już gotów by wyjechać? zostałem zapytany. Pewien mężczyzna i kobieta zaprosili nas, abyśmy u nich zostali. Powiedziałem do nich:
- Chciałbym wiedzieć ilu z was może się modlić?
Nikt nie chciał się modlić. Zapytałem, czy mógłbym zebrać siedmiu ludzi, aby modlić się o wyzwolenie dla tego biednego człowieka. Mogłem liczyć na tych dwóch ludzi, u których mieszkaliśmy, na mojego przyjaciela, z którym przyjechałem i byłem jeszcze ja sam. Brakowało jeszcze trzech innych. Powiedziałem zebranym, że ufam, iż niektórzy z nich zostaną pobudzeni do cudownego przywileju modlitwy i przyjadą rano, aby się z nami modlić o uzdrowienie Lazarusa. Nigdy nie będę dawał miejsca ludzkim opiniom. Jeśli Bóg coś mówi, to masz temu uwierzyć. Nie jadłem nic tego wieczora. Kiedy kładłem się spać miałem wrażenie jakby diabeł próbował złożyć na mnie to wszystko, co złożył na tego biednego człowieka w łóżku. Gdy w nocy się obudziłem miałem kaszel i wszystkie dolegliwości chorego na gruźlicę. Skulnąłem się z łóżka na podłogę i wołałem do Boga, aby uwolnił mnie z mocy diabła. Krzyczałem dość głośno, by obudzić każdego w domu, ale jakoś nikogo nie udało mi się wyrwać ze snu. Bóg dał zwycięstwo, a ja wróciłem do łóżka tak wolny jak zawsze w moim życiu. O piątej rano Pan mnie obudził:
- Nie łam chleba dotąd, aż będziesz go łamał wokół Mojego Stołu, a o szóstej dał mi te słowa: a ja go podniosę. Szturchnąłem łokciem mojego towarzysza, który spał ze mną. Burknął: uff! Szturchnąłem go znowu i powiedziałem:
- Słyszysz? Pan powiedział, że go podniesie.
O ósmej powiedzieli mi:
- Przekąś coś.

Lecz dla mnie modlitwa i post są największą radością jaką i ty możesz mieć, gdy jesteś prowadzonym przez Boga. Gdy poszliśmy do domu Lazarusa, było nas razem osiem osób. Nikt mi nie powie, że Bóg nie zawsze odpowiada na modlitwę. Lecz On też czyni więcej niż to, o co się modliliśmy. On daje obficie ponadto wszystko o co prosiliśmy lub o czym myśleliśmy.

Nigdy nie zapomnę jak Boża moc zstąpiła na nas, gdy weszliśmy do pokoju chorego. To było cudowne! Gdy okrążyliśmy łóżko nakłoniłem jednego brata, aby złapał rękę chorego, a ja złapałem drugą, każdy z nas chwycił rękę osoby najbliższej.

Powiedziałem:
- Nie będziemy się modlić, będziemy tylko używać imienia Jezusa.

Wszyscy uklękliśmy i szeptaliśmy to jedno słowo: „Jezus, Jezus, Jezus...”. Moc Boża zstąpiła, a później odeszła. Pięć razy zstępowała i ustępowała, a ten człowiek leżał nieporuszony. Dwa lata wcześniej ktoś był, aby go uzdrowić i diabeł wykorzystał to niepowodzenie, by zniechęcić Lazarusa.

Powiedziałem:
- Nie martw się tym, co diabeł mówi. Jeśli Bóg mówi, że cię podniesie to tak musi być. Zapomnij o wszystkim poza tym, co Bóg mówi o Jezusie.

Szósty raz moc Boża zstąpiła, a usta chorego zaczęły się poruszać i z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Powiedziałem do niego:
- Moc Boża jest tutaj, twoim zadaniem jest to zaakceptować.

Wtedy on zaczął wyznawać:
- Miałem gorzkość w swoim sercu i wiem, że zasmuciłem Ducha Bożego, teraz jestem bezradny. Nie mogę ruszyć swoimi rękoma ani nawet podnieść łyżki do ust.

Powiedziałem:
- Żałuj, a Bóg cię usłyszy.

Był skruszony i wołał:
- O, Boże niech to będzie dla Twojej chwały. Gdy wyrzekł te słowa, moc Boża przeszła przez niego.

Prosiłem Pana, aby nigdy nie pozwolił mi opowiadać tej historii inaczej niż to było w rzeczywistości, gdyż zrozumiałem, że Bóg nie może błogosławić wyolbrzymienia. Kiedy znów zawołaliśmy: Jezus! Jezus! łóżko wraz z chorym zatrzęsło się. Powiedziałem do tych, którzy byli ze mną:

Możecie wszyscy zejść na dół. Bóg sam dokończy dzieła. Nie zamierzam mu asystować. Usiadłem i patrzyłem jak ten człowiek wstaje i ubiera się. Powiedziałem do niego:
- Teraz mów innym, co ci się przytrafiło.

Schodząc po schodach śpiewaliśmy pieśń chwały. Wkrótce było głośno w całej okolicy o tym, że Lazarus został uzdrowiony. Ludzie przychodzili z Llanelly i z całego regionu by go zobaczyć i usłyszeć jego świadectwa, a Bóg darował zbawienie wielu. Ten człowiek głosił podczas spotkań na wolnym powietrzu, a mnóstwo ludzi zostało uświadomionych i przemienionych. To wszystko stało się przez imię Jezusa, przez wiarę w Jego imię. Tak! Wiara, której źródłem jest On dała temu człowiekowi donośny głos, który mogli usłyszeć wszyscy obecni ludzie.

Piotr i Jan byli bardzo pracowitymi ludźmi, gdy byli z Jezusem. Oni to otrzymali cudowne objawienie mocy imienia Jezusa. To oni roznosili chleb i ryby po tym, jak Jezus pomnożył pokarm. Siedząc przy stole razem z nim, Jan często wpatrywał się w Jego oblicze. Piotr często był ganiony, lecz Jezus w ten sposób okazywał swą miłość do niego. Tak, On kochał tego krnąbrnego, samowolnego Piotra. O, jak on wspaniale kocha! Ja też byłem krnąbrny i samowolny o upartym usposobieniu, lecz zobaczcie jak cierpliwym był Bóg. Jestem tu po to, aby powiedzieć, że w Jezusie, w tym cudownym imieniu jest moc, zdolna przemienić każdy charakter, zdolna uzdrawiać. Jeśli będziesz spoglądał na Niego jak na Bożego Baranka, jak na umiłowanego Syna Boga, na którego została włożona niegodziwość nas wszystkich, jeśli tylko uznasz, że Jezus zapłacił cenę naszego odkupienia, abyśmy byli wolni, będziesz mógł wejść do nabytego dziedzictwa zbawienia, życia i mocy.

Smith Wigglesworth - Zawsze wzrastająca wiara 

piątek, 10 maja 2019

Pochwycenie a Święto Trąbek

ZAPISANE W TORZE: Powiedz ludowi Izraela: W siódmym miesiącu, pierwszy dzień tego miesiąca ma być dla ciebie dniem całkowitego odpoczynku, abyś sobie przypominał o świętym zebraniu ogłoszonym przez dźwięk szofaru. Nie wykonuj wtedy żadnej pracy i przynieść ofiarę ogniową dla ADONAJ (Kpł 23.24-25) 

Jako młody chłopiec dorastałem w dzielnicy Nowego Jorku, Queens. Do dziś żyją w mojej pamięci te sceny, kiedy odzywał się głos szofaru, ogłaszającego Święte Dni. Zwoływano zgromadzenie na cześć Pana. Kiedy uwierzyłem w Jeszuę Mesjasza, zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak prosty dźwięk szofaru (baraniego rogu) mógł odgrywać tak ważną rolę w Piśmie. Tak naprawdę, to co zgodnie z tradycją jest nazywane Rosz ha-Szana, czyli żydowskim Nowym Rokiem, w Piśmie Świętym nosi nazwę Jom Terua, co w tłumaczeniu oznacza „Dzień Trąbienia”
Tradycja żydowska utrzymuje, że dęcie w trąby to pewnego rodzaju przypomnienie o istnieniu. Jozue używał właśnie rogu baraniego, użył go także Abraham na ofiarę zamiast Izaaka.
Pismo mówi o wiele więcej na temat proroczego znaczenia Święta Trąbek. Wskazuje bowiem ono na czas, kiedy Izrael ponownie zgromadzi się w swojej ziemi (Iz 27,13), oraz na chwile, kiedy Ciało Mesjasza będzie zgromadzone, „złapane” na spotkanie z Panem (1 Kor 15,51-52; 1 Ts 4,16-18).

Z BARANÓW I ZE SREBRA

Tak naprawdę Biblia mówi o dwóch rodzajach trąb: srebrnych oraz z baraniego rogu. To, do czego były wykorzystywane, stanowi ciekawą historię w Piśmie Świętym.
Srebrne trąby w Księdze Liczb 10,2 wskazują na przypomnienie odkupienia: Sporządź sobie dwie trąby srebrne. Masz je wykuć. Będą one służyły do zwoływania całej społeczności i dawania znaku do zwijania obozu.

Dlaczego użyto srebra? Prawdopodobnie dlatego, że srebro pochodziło z podatku świątynnego, czyli inaczej pół szekla świątynnego, który ludzie musieli opłacić, żeby zademonstrować swoje wykupienie z niewoli (Wj 30,13-16)
Ważne jest rozumieć, że nikt nie mógłby kupić własnego odkupienia, a pół szekla było jedynie symbolem czyjegoś odkupienia.

POCHWYCENIE

Trąby w Piśmie były używane przy wielu okazjach i dla różnych celów:
- Zwołanie zgromadzenia
- Nakaz wyruszenia dla ludu Izraela
- Sygnał do rozpoczęcia wojny
- Przygotowanie do jakiegoś ogłoszenia
- Ostrzeżenie przed nadchodzącym sądem
-Wezwanie do świętowania i oddawania czci

Zawsze kiedy zadęto w srebrne trąby na znak zgromadzenia, alarmu, uwielbienia czy wojny, odkupiony lud Boży reagował.
Przede wszystkim wykorzystywano je w Świątyni. Jednak zaraz po zburzeniu Świątyni w 70 roku naszej ery zaprzestano używania tych instrumentów oraz przyborów świątynnych. Wówczas róg barani był obecny przy każdych świętach. Zawsze istniało przekonanie co do tajemniczości tego święta, ponieważ niewiele wzmiankuje się w Piśmie Świętym na jego temat. Rabini od wieków starali się znaleźć odpowiedź na tę tajemnicę, analizując duchowe przeżycia ludu izraelskiego. Niektórzy przyglądali się wersowi z Księgi Wyjścia 19,16, gdzie trąby zapowiadały zejście Mojżesza wraz z Torą z góry Synaj. Inne tradycje rabinistyczne uczą, że dęcie w trąby jest przypominaniem o tym, jak Jozue i Izraelici dęli w szofar podczas zdobywania Jerycha (Jz 6). Jednak co najważniejsze, szofar jest wzięty jako symbol złożenia przez Abrahama ofiary w miejsce Jego syna Izaaka (Rdz 22).

Mimo że szofar przypomina nam o cudownej Bożej pracy wykonanej w przeszłości, Pismo odsłania przed nami o wiele więcej na temat tego tajemniczego święta. Co ciekawe, nie wskazuje ono jedynie na przeszłość, ale mówi również o przyszłości.

Pismo, również w Starym Przymierzu, uczy o koncepcji zmartwychwstania (Dn 12,2). Dokładnie tę myśl przekazuje nam Święto Trąbek. Tajemnica ta znana jest jako „Pochwycenie”. W Nowym Przymierzu przeczytać możemy dwa fragmenty Pisma, które dotyczą tego przyszłego wydarzenia. W obu z nich widzimy, że dzieje się to przy udziale trąb:

Oto oznajmiam wam tajemnicę: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy zostaniemy przemienieni, w jednej chwili, w oka mgnieniu, na dźwięk trąby ostatecznej. Trąba zabrzmi i umarli powstaną jako niezniszczalni, a my zostaniemy przemienieni... (1 Kor 15,51-52, NP).

Paweł pisze również:

Gdyż sam Pan zstąpi z nieba z wyraźnym rozkazem, przy wtórze głosu archanioła i przy dźwiękach trąby, w którą Bóg każe zadąć. Wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie. Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi zostaniemy porwani w obłokach, w powietrze, na spotkanie Pana i tak już na zawsze z Nim
pozostaniemy. Tymi słowami dodawajcie sobie otuchy.
(1 Ts 4,16-18,NP).

Pewnego dnia zabrzmi dźwięk Bożej trąby. Naszym zadaniem jest być gotowym, aby na ten dźwięk zareagować. To prawda, że doktryna o „Pochwyceniu” (z łacińskiego rapturo, użyte w łacińskim przekładzie Listu do Tesaloniczan w znaczeniu „złapany”) bywa pomijana i kojarzona jest raczej z tematyką science-fiction. W rzeczywistości to wydarzenie ma dla nas ogromne znaczenie. W Piśmie jest przedstawione jako pewnik, coś co niebawem się wydarzy. jednak ze względu na to, że nikt nie zna dokładnego czasu przyszłego dźwięku szofaru, Święto Trąbek jest skonstruowane tak, aby sprowokować nas do czujności i służby. Mamy wypatrywać tej błogosławionej nadziei i pojawienia się chwały naszego cudownego Boga i Zbawiciela, Mesjasza Jeszui (Tt 2,13). Oczekiwanie sprawia, że jesteśmy zmotywowani do służenia przed Panu. Jak pisze Jan w swoim pierwszym liście:

Drodzy, teraz jesteśmy dziećmi Boga, a czym będziemy się jeszcze okaże. Choć już wiemy, że gdy się okaże, będziemy podobni do Niego, gdyż zobaczymy Go takim, jakim jest. I każdy, kto łączy z Nim taką nadzieję, oczyszcza się, podobnie jak On jest czysty. (1 Jn 3,2-3, NP)

TEN, KTO CZYTA, NIECH ROZUMIE

Trąba Pańska będzie nie tylko wzywała wierzących na spotkanie Pana w powietrzu, ale ta sama Trąba będzie rozpoczynała ostatnie siedem lat obecnych czasów, znanych jako „czas niedoli Jakuba” (Jr 30,7). To o tym okresie wspominał Jeszua:

Wtedy bowiem będzie Wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd ani nigdy nie będzie. A gdyby te dni nie były skrócone, żadne ciało nie byłoby zbawione. Ale ze względu na wybranych dni te będą skrócone. Jeśli wtedy ktoś wam powie: Oto tu jest Chrystus, albo: jest tam nie wierzcie. (Mt 24,21-22, UBG)

Niezwykle trudno jest wyobrazić sobie okropne przerażenie, jakie będą przeżywać ludzie, którzy zostaną pozostawieni. Nagle, bez żadnego wyraźnego znaku, miliony ludzi znikną z planety. W połowie wypowiedzianych zdań, w połowie kroku, nasi najbliżsi, dzieci, małżonkowie, przyjaciele. współpracownicy. Wszyscy nagle znikną. Zapanuje społeczny i polityczny chaos. Wśród tych dramatycznych wydarzeń, swoistej pustki, pojawi się fałszywy mesjasz, Antychryst.

Niech was nikt w żaden sposób nie zwodzi. Ten dzień bowiem nie nadejdzie, dopóki najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia; który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co się nazywa Bogiem lub co jest przedmiotem czci, tak że zasiądzie w świątyni Boga jako Bóg, podając się za Boga. (2 Ts 2,3-4, UBG)

Fałszywy mesjasz nie będzie manifestował swojego sprzeciwu wobec Boga. Będzie raczej w subtelny sposób sprzeciwiał się prawdzie i zwodził, tak jak zwiódł Ewę w ogrodzie Eden. Syn grzechu będzie twierdził, że jest prawdziwym mesjaszem. Będzie zwodził świat, obiecując pokój. Jak pisze Daniel: zniszczy wielu przez pokój! Jego celem będzie zbuntować świat przeciwko Bogu i poprowadzić ludzi do nagłej zagłady (Dn 8,25).
Fałszywy zbawca pójdzie na miejsce Świątyni w Jerozolimie, która ma być odbudowana, i ogłosi się Bogiem. Następnie wypowie wojnę Izraelowi. Jeszua to przepowiedział:

Gdy więc zobaczycie w miejscu świętym ohydę spustoszenia, zapowiedziana przez proroka Daniela - kto czyta, niech zwróci na to uwagę - wtedy przebywający w Judei niech uciekają w góry. (Mt 24,15-16, UBG)

Nadchodzi dzień, kiedy człowiek będzie musiał rozliczyć się ze swoim Stwórcą. Pan Bóg w swojej wielkiej miłości ma wobec człowieka wielką cierpliwość i nie chce aby ktokolwiek zginął, ale pragnie, aby wszyscy przyszli do upamiętania (2 Pt 3,9). Pozwala okolicznościom sprawiać, abyśmy nie mogli uczynić nic, poza zwróceniem się do Niego. Dokładnie w takim położeniu będzie Izrael w czasie, który ma nadejść (Joel 2,1-2, 12-15).
Naśladowcy Mesjasza nie postrzegają nadziei dla Izraela tylko w kategoriach powrotu do ich ziemi, ale również do Pana. Docierajmy więc do ludzi i pragnijmy przyprowadzać ich do Mesjasza, kiedy jest jeszcze czas. Więc róbmy to, zanim nadejdzie dzień gniewu.
Jeszua powiedział, że musimy wykonywać uczynki Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień, ale nadchodzi noc, kiedy nie będzie mógł wykonywać pracy żaden człowiek (Jn 9,4). Zgodnie z Pismem, przewartościowujmy nasze życia, ustalajmy właściwe priorytety i plany, dbając o tych, którzy staną na naszej drodze. Jako że oczekujemy na wielkie Święto Trąbek, czyli pełny chwały powrót naszego Pana, Dobra Nowina jest przeznaczona tak samo dla Żydów, jak i dla Greków.


 Sam Nadler - Mesjasz w świętach Izraela