środa, 18 grudnia 2019

Ewnagelizować przez sztukę?

Wszystko, co robimy, ma być z myślą o innych. Nasza przyszłość i zbawienie pozostają w ręku Jezusa Chrystusa, nawet jeśli nie udało nam się stworzyć czegoś użytecznego i przydatnego, bądźmy więc spokojni, otwarci. Twórz ze wszystkich swoich sił i daj z siebie to, co najlepsze. Artysta słyszy nieraz zdanie: „Bycie artystą to dobra rzecz, jeśli twoja twórczość może być użyta do ewangelizacji”. I sztuka staje się częstokroć narzędziem ewangelizacji. Przyjrzyjmy się jednak bliżej tej kwestii. Właściwie nie ma w tym nic niestosownego, ale musimy sobie uświadomić, że twórczość artystyczna nie powinna służyć do udowodniania wartości chrześcijaństwa; powinno być raczej na odwrót. Chrześcijaństwo jest prawdą; wszystkie sprawy, jakie mają miejsce na ziemi -fakty, wydarzenia, ludzkie cierpienie czerpią znaczenie ze swego związku z Bogiem. A skoro Chrystus przyszedł, by dać nam nowy wymiar człowieczeństwa, to człowieczeństwo i sens tworzenia sztuki znalazły w Nim swój fundament. l dlatego sztuka nie powinna być na usługach ewangelizacji, nawet jeśliby była jej pomocna. Wielu artystów, aby służyć dziełu ewangelizacji, wyrzeka się charakterystycznych rysów swojej twórczości i tym samym ją ogałaca. Haendel ze swoim „Mesjaszem”, Bach z ,,Pasją według św. Mateusza”, Rembrandt z „Zaparciem się św. Piotra” czy budowniczowie kościołów cysterskich nie ewangelizowali ani nie robili z własnych dzieł narzędzi ewangelizacji - oni tworzyli na chwałę Boga. Nie poszli na kompromis ze „światem”, nie wynajdowali nowych środków do propagowania religii ani też nie robili świętej reklamy. I dlatego posiadali głębię i treść. Ich prace nie były też jakimś akcentem końcowym ani siecią na dusze, lecz miały swój własny wyraz i zamykały się same w sobie, były dla Bożej chwały, przekazywały coś z Miłości, która rozpala i nadaje sens. Zbyt często sztuka dzisiejsza jest nieszczera i ma niską jakość w swych usiłowaniach przemawiania do wszystkich i komunikowania tak, że niczego nie komunikuje. Krótko mówiąc twórczość artystyczna ma własną wartość i znaczenie, z pewnością też w obrębie chrześcijaństwa. O tym chcę więcej powiedzieć później. Sztuka chrześcijańska - w głębokim tego słowa sensie -musi być chrześcijańska, musi uzewnętrzniać owoc Ducha wyrażający się w pozytywnej mentalności i radości z danego nam życia, co nie oznacza, że obiekty tej sztuki mają być „chrześcijańskie” w wąskim znaczeniu tego słowa. „Koncerty Brandenburskie” Bacha nie były mniej chrześcijańskie od jego „Pasji”, a „Żydowska Oblubienica” Rembrandta od postaci biblijnych jego pędzla. Istotnie, prosić artystę, by był ewangelistą to totalne nieporozumienie wynikające z niezrozumienia znaczenia sztuki, a tym samym też innych form ludzkiej działalności. Jesteśmy chrześcijanami bez względu na to, czy śpimy, jemy, pracujemy nad jakimiś zagadnieniami wszystko czynimy jako Boże dzieci. Nasze chrześcijaństwo nie zamyka się wyłącznie w pobożnych uroczystościach albo w dobrych uczynkach. Celem życia nie jest też ewangelizowanie, ale szukanie Królestwa Bożego.

Posłużmy się metaforą; sztuka nie jest kaznodziejstwem. Największe dzieło sztuki ciągle będzie miernym kaznodzieją. Można ją raczej porównać do nauczyciela, który musi mówić o matematyce, geografii, historii, botanice, a czasem, lecz raczej rzadko, o religii. Najlepszym jednak obrazem funkcji sztuki byłby system rur i wodociągów we współczesnym mieszkaniu. Tak jak instalacje sanitarne o czym często zapominamy - bez wątpienia są niezbędne w naszych domach, tak sztuka, niejednokrotnie niepostrzeżenie, spełnia ważną funkcję w naszym życiu w tworzeniu atmosfery, w określaniu słownictwa i ram poznania. Sama rzadko stanowi narzędzie propagandy, ale swego czasu miała wielki wpływ na kształtowanie się obecnych schematów myślowych i ogólnie przyjętych wartości. Często jesteśmy nieświadomi tego, że sztuka, podobnie jak instalacja sanitarna ma decydujący wpływ na bieg spraw w naszym otoczeniu. Sądzę, że nie mamy racji, gdy mówimy, że jest coś „poza" naszym działaniem. Najgłębsze dążenia, miłość i nienawiść, mądrość i głupota, wiedza i czucie, również krótkowzroczność i fałszywe ideologie wszystkie one -a i jeszcze inne nie istnieją „poza”, lecz „w” naszym działaniu. W związku z tym „tworzyć jako chrześcijanin” nie oznacza twórczości uzupełnionej chrześcijańskimi elementami. Malarstwo chrześcijańskie, jeśli już użyjemy takiego określenia, jeśli chce mieć jakieś wewnętrzne, głębokie znaczenie, nie może być malarstwem uzupełnionym o cechy chrześcijańskie. Nie musi ono być świątobliwe. Sztuka usprawiedliwia się, tłumaczy, sama przez się. Lecz ponieważ malarstwo jest dziełem człowieka i jako takie realizuje ludzką wyobraźnię, posiada charakter „duchowy” ukazując wnętrze człowieka. Rzeczy te są wzajemnie ze sobą powiązane - skomunikowane, ponieważ sztuka jest także łączeniem. A zatem wszystko, co ludzkie, świadczy o człowieku, a ten z kolei nigdy nie jest neutralny czy obojętny. Malarstwo jest obciążone treścią. Im jest lepsze, tym więcej niesie tego ładunku treściowego. Gdy przyjrzymy się bliżej jakiemuś dziełu, uświadomimy sobie, że materiały, technika, format i wszystkie inne techniczne elementy po to były dobierane, aby przy ich pomocy twórca mógł uzewnętrznić swoje myśli. Istnieje więc ścisła zależność między duchem i materią. Gdy więc ktoś twierdzi, że na przykład malarstwo jest właściwie tylko malarstwem w sensie samej umiejętności wytworzenia kolejnego przedmiotu, nie ma racji. Takie i podobne opinie mają na celu podkreślenie faktu, że nasza indywidualna duchowość nie ma z nim do czynienia, czyli że człowiek nie ma nic do powiedzenia, a człowieczeństwa samodzielnie istniejącego w dziele nie da się wyrazić. Staramy się jasno przedstawić, czym jest element chrześcijański w wytworach chrześcijanina nazywany przez Biblię owocem Ducha (List do Galacjan 5:22). Nie zapominajmy przy tym, że wymaga się od nas, by nasza twórczość nosiła znamiona realności i odzwierciedlała rysy naszej osobowości. Element chrześcijański nie przychodzi nigdy oddzielnie. Częstokroć zwracano się do mnie z pytaniem: „Co trzeba zrobić, by tworzyć jako chrześcijanin?” Mam wtedy odczucie, że ten ktoś chce się umieścić w pewnych sztywnych ramkach, jak gdyby chrześcijaństwo oznaczało trzymanie się pewnych zasad zwykle negatywnych. A gdy ktoś jeszcze pyta: „Czy mogę to zrobić? Czy to może być tak zrobione?” wtedy mi się wydaje, że człowiek ten traktuje swoją duchowość bardzo szablonowo. Nie jesteśmy przecież ludźmi z dodatkiem nadzwyczajnym zwanym chrześcijaństwem. Nasze człowieczeństwo reaguje na świat zewnętrzny i na Słowo Boże w sposób szczególny, właściwy dla naszej osobowości. Być chrześcijańskim twórcą oznacza szczególne powołanie do używania swego talentu na chwałę Boga jako aktu miłości do Niego oraz jako służby miłości wobec ludzi. Oznacza to też ciągłą wędrówkę, przygotowywanie się najlepiej jak potrafimy, szkolenie się we własnej „branży”, doskonalenie techniki i zasad tworzenia, uczenie się od innych na ich błędach, poszukiwanie własnego stylu, eksperymentowanie, osiąganie wytkniętych celów, ale też ponoszenie porażek. Pracować w taki sposób -całym sercem, umysłem i duchem, wykorzystując zdolności w otwartości i swobodzie działania, modląc się o mądrość i prowadzenie, myśląc przed rozpoczęciem działania -równa się przyjęciu na siebie swojej odpowiedzialności. Oczy wiście nie może nam też zabraknąć samokrytyki, ale być chrześcijańskim artystą nie oznacza być kimś doskonałym i nieomylnym. Chrześcijanie są często nierozsądni i popełniają błędy niekiedy z powodu grzeszności, a czasami dlatego, że zadanie jest ponad nasze siły lub źle nam doradzono w jakiejś sprawie, bo jesteśmy ludźmi i żyjemy w świecie napiętnowanym przekleństwem. Być dzieckiem Bożym nie znaczy być genialnym. Jeśli jesteś chrześcijaninem, nie wstydź się tego. Pracuj pełnią swoich możliwości, daj z siebie to, co najlepsze. Teraz jest czas bycia najlepszym. Wstydź się bycia gorszym i uważaj, bo okażesz się głupcem i zarozumialcem, jeśli będziesz starał się być kimś więcej, niż w istocie jesteś. Zachęcam cię do przeżywania wolności, lecz nie daj się pokonać przez grzech on odbiera wolność. Chodź Bożą drogą, lecz ma to wypływać z twoich przekonań, twego rozumowania, miłości i wolności. Droga ta nie jest listą zakazów i nakazów. Jest czymś o wiele bardziej realnym i prawdziwym. Jest oddaniem. Pracujmy więc najlepiej, jak tylko umiemy, gdyż czyniąc to uczestniczymy w działaniu i dokonujemy zmian.



Hans Rookmaaker - Sztuka nie potrzebuje usprawiedliwienia