czwartek, 27 lutego 2014

Pokój z Bogiem

Paweł nie mówi, że mamy "pokój Boży", ale że mamy "pokój z Bogiem". "Pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum" (Fil.4,7) jest czymś, czego potrzebuje człowiek, otoczony problemami, trudnościami oraz udrękami. Jest poważnie zagrożony ulegnięciem niepokojącym go troskom, zmartwieniom i obawom. Wszyscy jesteśmy narażeni na tego rodzaju pokusę. W liście do Filipian apostoł zajmuje się ludźmi solidnie utwierdzonymi w chrześcijańskim życiu, a nie sposobem, w jaki można rozpocząć tego rodzaju życie. Nigdy nie poznamy "pokoju Bożego" póki nie będziemy mieć "pokoju z Bogiem". Ważne jest, byśmy zrozumieli, iż tutaj tematem nie jest to, jak mamy sprostać życiowym udrękom, ale raczej, jak możemy sprostać Bożemu prawu, zmierzyć się z Bożym sądem, i Bożą sprawiedliwością. Apostoł przypomina nam, że przez Pana Jezusa Chrystusa i dzięki środkowi, jakim jest usprawiedliwienie z wiary, mamy pokój względem Boga. (...)
...jeśli chcesz mieć pewność zbawienia, nie zaczynaj od swoich uczuć, ale od zrozumienia, a uczucia pojawią się później.(...)
Kolejna cecha charakterystyczna fałszywego pokoju jest nieco zaskakująca i niespodziewana. Człowieka, który posiada fałszywy pokój, nigdy nie dręczą wątpliwości. Falsyfikat zawsze jest zbyt wspaniały, falsyfikat sięga dalej niż prawdziwe przeżycie. Kiedy diabeł daje człowiekowi fałszywy pokój, imitujący ten prawdziwy, stwarza warunki, w których człowiek znajduje się w pewnym stanie psychicznym. Nie staje w sposób rzeczywisty w obliczu prawdy, nie ma zatem niczego, co mogłoby go zmartwić. Intelektualni wierzący nigdy nie są zaniepokojeni, są całkowicie odprężeni, nie mają wątpliwości i smutków. Osoby posiadające falsyfikat pokoju są zbyt wygadane i beztroskie. Porównajcie takich ludzi z nowotestamentowym obrazem chrześcijanina.

dr Martyn Lloyd-Jones - Pewność zbawienia 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Narodziny prawdziwego życia i miłości.

Dzieje się coś podobnego jak w materialnym świecie przy każdych narodzinach. Płód rodzi się nie dlatego, że chce się urodzić, że lepiej dla niego jest się narodzić i że wie iż dobrze jest się urodzić, lecz dlatego, że dojrzał i nie może kontynuować uprzedniego istnienia; musi poddać się nowemu życiu nie tyle dlatego, że ono go wzywa, ile dlatego, że znikła możliwość uprzedniego istnienia.
Dzieje się dokładnie to samo, co się dzieje podczas powstawania wszystkiego. Ta sama zagłada ziarna, uprzedniej formy życia, i wypuszczenie nowego kiełka; ta sama pozorna walka uprzedniej formy rozkładającego się ziarna i wzrost kiełka - i to samo odżywianie kiełka kosztem rozkładającego się ziarna. Nie możemy widzieć narodzin tej nowej istoty, nowego stosunku rozumnej świadomości do zwierzęcej, tak samo jak ziarno nie może widzieć wzrostu swojej łodygi. Kiedy rozumna świadomość wychodzi ze swego ukrytego stanu i nam się ukazuje, odnosimy wrażenie, że doznajemy sprzeczności. Lecz żadnej sprzeczności nie ma, tak jak nie ma jej w kiełkującym ziarnie. W kiełkującym ziarnie widzimy tylko, że życie mające uprzednio formę ziarna teraz jest już w jego kiełku. Dokładnie tak samo właśnie w człowieku o przebudzonej rozumnej świadomości nie ma żadnej sprzeczności, lecz są tylko narodziny nowej istoty, nowego stosunku rozumnej świadomości do zwierzęcej. (...)
Miłość prawdziwa jest samym życiem. "My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci."(1J 3,14) (...) Miłość nie jest zamiłowaniem do czegoś zwiększającego chwilowe korzyści osobiste człowieka, tak jak miłość do wybranych osób lub upodobanie do pewnych przedmiotów, lecz stanowi dążenie do dobra tego, co jest poza człowiekiem, co w nim zostaje po wyrzeczeniu się pożytków z tożsamości zwierzęcej. (...) Miłość ta, w której - i tylko w niej - jest życie, przejawia się w duszy człowieka jako ledwie zauważalny, delikatny kiełek pośród podobnych do niej ordynarnych kiełków chwastów rozmaitych żądz ludzkich, które nazywamy miłością. Najpierw ludziom i samemu człowiekowi wydaje się, że ten kiełek - z którego powinno wyrosnąć drzewo, miejsce na ptasie gniazda - i wszystkie inne kiełki są tym samym. Nawet wolą oni zrazu kiełki chwastów, które rosną szybciej, a jedyny kiełek życia, zagłuszony, obumiera; co gorsza zdarza się jeszcze częściej, że słyszeli, iż wśród tych kiełków jest jeden prawdziwy, życiowo ważny, zwany miłością, tymczasem, depcząc go, zaczynają w zamian hodować inny - kiełek chwastu, nazywając go miłością. A co jeszcze gorsze: stwardniałymi rękami chwytają kiełek i krzyczą: "oto on, znaleźliśmy go, teraz wiemy, że to on, wyhodujemy go. Miłość! Miłość! wyższe uczucie, oto ono!"  i zaczynają go przesadzać, doskonalić, i zawłaszczają go, zgniatają tak, że umiera, nie rozkwitnąwszy, a ci sami lub inni ludzie mówią: wszystko to bzdura, głupstwa, sentymentalizm. Zalążek miłości, w przejawie swym delikatny, nie znoszący dotyku, potężnieje tylko wtedy, gdy się rozrasta. Wszystko, co będą przy nim robić ci ludzie, tylko mu zaszkodzi. Potrzebne mu jedno - żeby nic nie zasłaniało słońca rozumu, bo tylko ono powoduje jego wzrost.

Lew Tołstoj - O życiu