czwartek, 4 lutego 2016

Louis Zamperini (1917 - 2014) - biegacz

Billy Graham był u kresu sił. Przemawiał do wielotysięcznych tłumów po kilka godzin dziennie siedem dni w tygodniu, a każde kazanie było jak forsowny trening (...) Wstawał o piątej rano i do późnej nocy doradzał zbłąkanym duszom. Tracił na wadze, a pod oczami miał ciemne półkola. (...) Marzył o zakończeniu kampanii, ale jej sukces upewnił go, że Opaczność miała inne plany.
***
Na skórze Louiego perlił się pot. Czuł się sądzony, zepchnięty do narożnika, owładnęło nim gorączkowe pragnienie ucieczki. Gdy Graham poprosił zebranych, aby skłonili głowy i przymknęli oczy, wstał nagle i ruszył do wyjścia, ciągnąc za sobą Cynthię. — Wszyscy zostają na miejscach — zarządził Graham. — Możecie wychodzić w trakcie kazania, ale teraz nie. Proszę wszystkich o spokój i ciszę. A teraz wszyscy niech skłonią głowy i przymkną oczy. Poprosił wiernych, aby podeszli do przodu. Louie przeciskał się obok osób stojących w jego rzędzie w kierunku wyjścia. Jego umysł się kruszył. Czuł się wściekły, rozsierdzony, bliski eksplozji. Chciał kogoś uderzyć. Gdy dotarł do przejścia między rzędami, stanął osłupiały. Cynthia, rzędy pochylonych głów, trociny pod stopami, ściany namiotu — wszystko zniknęło. Dawno stłumione wspomnienie, przed którym uciekł zeszłej nocy, dopadło go znowu. Był na tratwie. Przed nim leżał skulony Phil, a obok Mac, oddychający szkielet. Jak okiem sięgnąć, ciągnął się nieskończony ocean, paliło ich słońce, w pobliżu krążyły cierpliwie rekiny. Był na tratwie, umierał z pragnienia. Czuł, jak jego spuchnięte wargi układają się w szept i wypowiadają rzuconą w niebo obietnicę, niespełnioną obietnicę, którą pozwolił sobie zapomnieć aż do teraz: "Jeśli mnie ocalisz, będę Ci służył do końca moich dni." I wtedy, pod cyrkowym namiotem w bezchmurną noc w centrum Los Angeles, poczuł na sobie krople deszczu. Był to ostatni bolesny powrót do przeszłości w jego życiu. Puścił ramię Cynthii i obrócił się w stronę Grahama. Czuł się żywy jak nigdy dotąd. Ruszył do przodu. - O to właśnie chodzi - powiedział Graham. - Bóg do ciebie przemówił. Chodź. Cynthia nie odrywała od niego wzroku przez całą drogę do domu.


 Laura Hillenbrand - Niezłomny