sobota, 19 sierpnia 2023

Początek końca wg Tołstoja

Początek końca

Cała Rosja jest przejęta zgrozą na widok nieokiełzanych i zwierzęcych instynktów, które występują na jaw i prowadzą ludzi do popełniania najbardziej, strasznych i bezmyślnych zbrodni.

I nawet bardzo wolnomyślni ludzie, zdolni do obrony każdej swobody, na zapytanie, czy należy uszanować swobodę życia, tj. czy należy powstrzymać się od zabójstw, zachowują milczenie, a tym samym w cichości ducha przyznają konieczność zabójstw albo też wyraźnie konieczność tę uznają, jak to zresztą z jednej strony rewolucjoniści, a z drugiej rząd, otwarcie wyjawiają. I w samej rzeczy zarówno rząd, jak i rewolucjoniści, a obok nich liczni zabójcy bezpartyjni, nie ustają ani na chwilę we wzajemnym mordowaniu się pod najróżnorodniejszymi pretekstami.

Położenie Rosji jest straszne. Nie położenie materialne, nie zastój w przemyśle, nie rozruchy agrarne, nie proletariat, nie zły stan finansów, nie rabunki, nie rokosze, ani stan rewolucyjny w ogólności stanowią zło główne; tym ostatnim jest zamęt moralny i umysłowy, będący źródłem wszystkich nieszczęść. Najwięcej ponurym zjawiskiem jest właśnie to, że większość Rosjan obchodzi się obecnie bez żadnych praw moralnych lub religijnych, obowiązujących ogół. Jedni biorą za religię tradycje przestarzałe i przeżyte, nie mające żadnego znaczenia rozumnego i zresztą powodują się niemi w życiu tylko dla względów praktycznych oraz upodobań nałogowych. Inni, przekonani o nieużyteczności wszelkich wierzeń, tym samym dają się powodować tylko swym zachciankom i upodobaniom przeróżnym. Słowem większość ludzi, dziś w Rosji działających, jakkolwiek różni się co do pojęć o korzystnych formach współżycia ludzkiego, w rzeczywistości kieruje się tylko swym własnym, osobistym i niemalże tylko zwierzęcym instynktem. Najbardziej straszną rzeczą jest to, że ludzie ci, wyzuwszy się z potrzeby uznania rozumnej formy życia i zeszedłszy niemalże do poziomu zwierząt, są zupełnie zadowoleni z siebie i są przekonani, że wszystkie te niedorzeczności oraz brzydoty, które oni - zarówno rząd, jak rewolucjoniści — popełniają, naśladując narody Zachodu, niezbicie dowodzą ich wyższości nad ludźmi rozważnymi i prawymi z przeszłości. Niemniej są oni przekonani nie tylko o tym, że trzeba obalić wszelki religijny punkt widzenia na życie i w wspólny wszystkim, tj. wszelkie wierzenie mogące być kitem między ludźmi, ale i o tym, że brak takiego wierzenia u nich jest dowodem ich umysłowej oraz moralnej wyższości.

*
Ewangelia w skrócie

„Kto chce podążać za mną, niech wyrzuci z umysłu swego ojca, matkę, żonę, dzieci, braci, siostry i cały swój majątek, i niech zawsze będzie gotów na wszystko. Tylko ten, kto czyni to, co ja czynię, i podąży za moim nauczaniem, może uchować się od śmierci.

Każdy człowiek, zanim cokolwiek rozpocznie, rozważa, czy będzie to dla niego korzystne. Jeżeli wydaje się być korzystne, robi to, lecz jeżeli wydaje się być niekorzystne, porzuci to. Każdy człowiek, który buduje dom, najpierw siada i szacuje koszty, jak dużo ma i czy może go ukończyć, żeby nie stało się tak, że rozpoczynając budowę, nie będzie w stanie jej ukończyć i zostanie wyśmiany.

Tak samo ten, kto chce żyć życiem ciała, najpierw rozważy, jak może ukończyć to, czego się podjął. Każdy król, który chce pójść na wojnę, najpierw rozważy, czy może wyjść naprzeciw dwudziestu tysiącom ludzi jedynie z dziesięcioma tysiącami. Jeżeli widzi, że nie może, wyśle ambasadora, by zawrzeć pokój, i do wojny nie dojdzie.

Niech zatem każdy człowiek, przed oddaniem się życiu cielesnemu, przemyśli sobie, czy może oprzeć się śmierci, czy może śmierć jest silniejsza niż on, i czy nie byłoby lepiej zawrzeć pokój od razu. Każdy z was powinien najpierw oszacować wszystko, co uważa za swoje: rodzinę, pieniądze i majątek. Gdy rozważy, czy to wszystko do niego należy, i zrozumie, że nic nie należy do niego, dopiero wtedy może za mną podążać.”

I słysząc to, mężczyzna powiedział: „To dobrze, jeżeli jest życie ducha. Lecz jeżeli oddamy wszystko, a takiego życia nie ma?” Na to Jezus odpowiedział: „To nie tak. Każdy zna życie ducha. Wy wszyscy je znacie. Nie praktykujecie go nie dlatego, że wątpicie, lecz dlatego, że odwróciliście się od prawdziwego życia przez fałszywe troski i są one waszymi wymówkami. (…) W cielesnym życiu wszyscy bowiem rozumiemy co jest korzystne, lecz w odniesieniu do życia ducha nie chcemy rozumieć.”

*
Cóż mamy robić?

Gdyby ta rzekoma nauka, jaką jest ekonomia polityczna, nie zajmowała się tym, czym zajmują się wszystkie prawnicze nauki, czyli apologią przemocy, nie mogłaby przeoczyć tego dziwnego zjawiska, że podział bogactw i pozbawienie jednych ludzi ziemi, kapitału i wolności przez drugich — wszystko to zależy od pieniądza i że tylko za pośrednictwem pieniądza jedni ludzie korzystają z pracy innych.

Powtórzę, bogaty człowiek może wykupić wszystkie zboże i morzyć innych głodem, i zbożem uzależnić innych od siebie. Tak też dzieje się na naszych oczach w ogromnej skali. Zdawałoby się, że warto by poszukać związku tych procesów zniewolenia z pieniądzem, nauka jednak z całkowitym przekonaniem upewnia nas, że pieniądze nie mają ze zniewalaniem ludzi żadnego związku.

We wszystkich znanych nam społeczeństwach, gdzie funkcjonują pieniądze, uzyskują one znaczenie środka wymiany tylko dlatego, że są środkiem przemocy. I główne ich znaczenie zasadza się nie w tym, że służą wymianie handlowej, lecz w tym, że służą przemocy. Tam, gdzie istnieje przemoc, pieniądze nie mogą być prawidłowym środkiem wymiany, dlatego że nie mogą być miarą wartości. A nie mogą nią być, bo jeśli w społeczeństwie jakiś człowiek może odebrać drugiemu owoce jego pracy, to miara ta jest naruszona. Jeśli na jarmark koni przyprowadzi się konie wyhodowane przez swoich gospodarzy i konie zabrane siłą innym gospodarzom, to oczywiście wartość wszystkich zwierząt na tym jarmarku nie będzie już powiązana z trudem włożonym w ich wyhodowanie i wartość innych przedmiotów też ulegnie zakłóceniu, a pieniądze przestaną reprezentować rzeczywistą wartość towarów. Ponadto, jeśli można siłą zagarnąć komuś krowę, konia i dom, to można również siłą zagarnąć pieniądze, a przy ich pomocy — wszystkie istniejące dobra. Jeżeli można siłą zawłaszczać pieniądze i kupować za nie towary, to tracą one całkowicie własności środka wymiany handlowej. Oprawca odbierający komuś pieniądze i oddający je za jakieś towary nic nie wymienia, a tylko bierze za pośrednictwem pieniędzy to, czego mu trzeba.

*
W co wierzę

Śmierć, śmierć, śmierć nawiedza nas każdej sekundy. Nasze życia mijają w obecności śmierci. Pracując osobiście na swoją przyszłość, dobrze wiecie, że przyszłość nie przyniesie niczego poza śmiercią. Śmierć zniszczy wszystko, na co pracowaliście. Dlatego jasnym jest to, że życie dla siebie nie może mieć żadnego znaczenia. Jeżeli życie jest racjonalne, musi być jakiś inny rodzaj życia, musi być cel, który nie polega na zabezpieczaniu swojej własnej przyszłości. By żyć racjonalnie, musimy żyć tak, by śmierć nie mogła zniszczyć naszego życia.

Ewangelia Łukasza 10:41: „Marto, Marto, jesteś taka zatroskana i zakłopotana o wiele rzeczy. Lecz jedna rzecz jest konieczna.”. Wszystkie niezliczone sprawy, które wykonujemy dla siebie będą bezużyteczne w przyszłości; wszystkie takie rzeczy są tylko iluzją, którą siebie samych zwodzimy. „Lecz jedna rzecz jest konieczna.”.

Stan człowieka od dnia jego urodzin jest taki, że oczekuje go nieuniknione zniszczenie, czyli bezsensowne życie i bezsensowna śmierć, jeżeli on sam nie odnajdzie tego, co jest potrzebne dla prawdziwego życia. Chrystus ujawnia ludziom to, co samo w sobie daje prawdziwe życie, nie wynajduje On tego.

*
Królestwo Boga w tobie

Tak było od najdawniejszych czasów i tak trwało, stale się nasilając, w naszych czasach osiągnęło logiczną kulminację w postaci dogmatów o przeistoczeniu oraz nieomylności papieża i biskupów, a także niepodważalności pism. To znaczy doprowadzając do bezmyślności i zapotrzebowania na ślepą wiarę w Boga. Nie w Chrystusa, nie w nauczanie nawet, lecz w osobę — jak w katolicyzmie, albo osoby — jak w prawosławiu, albo wiary w książkę — jak w protestantyzmie. Im szerzej rozprzestrzeniało się chrześcijaństwo, tym większe ogarniało tłumy ludzi nieprzygotowanych. Tym mniej stawało się przejrzyste, tym większego znaczenia nabierała nieomylność interpretacji i tym mniejsze stawało się niezrozumienie prawdziwego sensu nauki. Już w czasach Konstantyna całe jej pojmowanie sprowadzało się do streszczenia sankcjonowanego przez władzę świecką, podsumowania sporów, jakie miały miejsce na soborze, do symbolu wiary określającego: wierzę w to i to, to i tamto, a na koniec — w jedyny święty soborowy i apostolski Kościół, to znaczy nieomylność osób nazywających siebie Kościołem, ponieważ wszystko zostało przywiedzione do tego, że człowiek już nie w Boga wierzy, nie w Chrystusa, jak się głosi oficjalnie ale w to, w co nakazuje wierzyć władza kościelna.

Kościół jest święty, powołany został przez Chrystusa. Nie mógł Bóg powierzyć ludziom objaśniania swojej nauki w sposób dowolny i dlatego ustanowił Kościół. Wszystkie te uwarunkowania są do takiego stopnia nieprawdziwe i gołosłowne, że po prostu wstyd się nimi zajmować. Nigdy i nigdzie nie było widać przyczyny, za wyjątkiem stwierdzeń kościelnych, dla których Bóg lub Chrystus tworzyli cokolwiek podobnego do tego, co ludzie Kościoła rozumieją pod nazwą Kościoła. W ewangelii jest ostrzeżenie przed Kościołem jako zewnętrznym autorytetem, zupełnie oczywiste i jasne w tym miejscu, gdzie przestrzega się, aby uczniowie Chrystusa nikogo nie tytułowali nauczycielami lub ojcami. Nigdzie natomiast nie powiedziano o fundamencie tego, co kapłani nazywają Kościołem.

W ewangelii dwukrotnie użyte jest słowo Kościół. Raz w sensie zgromadzenia ludzi dyskutujących o problemie, drugi raz w związku z niejasnymi słowami o Piotrze-Skale i wrotach piekielnych. Na podstawie tych dwóch przypadków, dla których realnym odnośnikiem zakresu znaczeniowego jest „zgromadzenie”, wywodzi się to określenie, które dzisiaj rozumiemy jako „Kościół”.

Chrystus jednak w żaden sposób nie mógł zbudować Kościoła w tym znaczeniu, jakie my dzisiaj nadajemy temu słowu. Dlatego, że niczego podobnego do pojęcia Kościoła takiego, jaki my znamy obecnie, z sakramentami, hierarchią i co najważniejsze — ze swoim przekonaniem o własnej nieomylności, nie było ani w słowach Chrystusa, ani aparaturze pojęciowej ludzi tamtych czasów. (…)

Między Kościołami a Kościołami oraz Kościołami a chrześcijaństwem nie tylko trudno znaleźć coś wspólnego oprócz nazwy, ale wręcz przeciwnie, są to dwa przeciwstawne nurty. Jeden to wyniosłość, przemoc, zadufanie, zasklepienie i śmierć; drugi natomiast — to pokora, skrucha, uległość, postępowość i życie.

Nie można służyć dwóm panom równocześnie, trzeba wybrać tego lub tamtego. Funkcjonariusze Kościołów wszystkich wyznań, starają się szczególnie w ostatnim czasie, prezentować jako zwolennicy ruchu chrześcijańskiego. Idą na ustępstwa, pragną naprawiać zło, które wkradło się do Kościoła i mówią, że z powodu nadużyć nie można odrzucać samej zasady Kościoła chrześcijańskiego, który jako jedyny może wszystkich zjednoczyć i być pośrednikiem między ludźmi a Bogiem. Jest to jednak złudą: Kościoły nie tylko nigdy nie łączyły, ale były zawsze jedną z głównych przyczyn podziałów między ludźmi, wzajemnych nienawiści, wojen, zgliszcz i inkwizycji oraz nocy św. Bartłomieja itp. Kościoły nigdy nie służą jako pośrednicy pomiędzy ludźmi a Bogiem, ponieważ nie jest to potrzebne, a nawet zakazane przez Chrystusa, otwierającego swoją naukę wprost i bezpośrednio każdemu człowiekowi. Stawiając martwe figury w miejsce Boga, nie tylko nie przybliżają go ludziom, a wręcz przesłaniają. Kościoły powstały bowiem z niezrozumienia i podtrzymują to niezrozumienie swoim brakiem elastyczności, nie mogą więc zaniechać prześladowania i potępiania prób zrozumienia nauki poza nimi. To maskowanie ma wymiar ciągły, bowiem każdy ruch postępu na drodze wskazanej przez Chrystusa uderza w ich egzystencję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz