poniedziałek, 29 maja 2017

Transpozycja

Opowiedzmy bajkę. Wyobraźmy sobie, że pewna kobieta zostaje wtrącona do lochu i tam rodzi oraz wychowuje syna. Chłopiec dorasta, widząc wokół siebie tylko mury lochu, słomę na podłodze i niewielki skrawek nieba za okratowanym okienkiem, umieszczonym zbyt wysoko, aby zobaczyć przez nie cokolwiek innego. Nieszczęsna kobieta jest plastyczką i w chwili aresztowania udaje jej się przemycić blok rysunkowy i pudełko kredek. Nie tracąc nadziei na uwolnienie, opowiada synowi o zewnętrznym świecie, którego nigdy nie oglądał. W dużej mierze pomaga sobie obrazkami. Rysuje mu pola, rzeki, góry, miasta, fale i plażę. On pilnie słucha i ze wszystkich sił stara się uwierzyć, że zewnętrzny świat jest o wiele ciekawszy i wspanialszy niż to, co widzi w lochu. Czasami mu się udaje. W zasadzie pojmuje wszystko stosunkowo dobrze, lecz pewnego dnia mówi coś, co zmusza matkę do zastanowienia. Przez minutę lub dwie nie mogą się dogadać. Aż w końcu dociera do niej, że przez wszystkie lata chłopak żył w błędzie. „Myślisz, że w realnym świecie są linie zakreślone kredką?”, pyta go. „A nie?" dziwi się chłopak. "Nie ma śladu kredek?”. Nagle koncepcja realnego świata zaczyna napawać go przerażeniem. Nie ma pojęcia, co zastępuje linie, które były tylko transpozycją kołyszących się drzew, światła migoczącego na wodzie, kolorowej, trójwymiarowej rzeczywistości, która nie jest zakreślona liniami, lecz w każdej chwili tworzy własne kształty, tak subtelne i różnorodne, że nie jest tego w stanie oddać żaden rysunek. Dochodzi do przekonania, że świat realny musi być w pewnym sensie mniej widzialny, mniej oczywisty niż matczyne rysunki. A przecież rzeczywistość nie ma linii obrysowujących, bo sama w sobie jest nieporównywalnie bardziej oczywista i widzialna. Z nami jest podobnie. „Jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy”, ale możemy mieć pewność, że będziemy czymś więcej a nie mniej niż na ziemi. Nasze naturalne przeżycia (zmysłowe, emocjonalne i te z wyobraźni) przypominają rysunki kreską na płaskim papierze i jeśli w życiu wyższym ich nie będzie, to tak jak nie ma linii kredek w naturalnym krajobrazie - ale nie znikną jak płomyk świecy, który został zdmuchnięty, lecz jak płomień, którego blask zniknął, bo ktoś rozsunął zasłony i wpuścił do wnętrza promienie wschodzącego słońca. 
Można do tego podejść od dowolnej strony. Można powiedzieć, że dzięki transpozycji nasze człowieczeństwo, nasze zmysły i inne rzeczy mogą być przekaźnikami piękna. Można też powiedzieć, że dzięki transpozycji niebiańskie piękno znalazło ucieleśnienie na tym świecie i w naszym doczesnym życiu. Ten drugi sposób wydaje się lepszy. Nasze obecne życie jest miniaturą, symbolem, uproszczeniem, czymś w rodzaju „Wegetariańskiego”, substytutu. Jeśli ciało i krew nie są w stanie przyjąć Królestwa, to nie dlatego, że są zbyt konkretne, zbyt oczywiste, zbyt wyraźne, zbyt „spełnione w swoim istnieniu”. One są zbyt nietrwałe, przemijalne i nierzeczywiste.

C.S. Lewis - Brzemię chwały

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz