wtorek, 14 stycznia 2020

Charyzmaty


Martwota tradycyjnych kościołów
Jestem naprawdę przekonany, że martwota wielu tradycyjnych kościołów może zostać ożywiona tylko przez dary Ducha Świętego, działające w Ciele Chrystusa. Nie mam tutaj na myśli niebiblijnych ekscesów, których byłem świadkiem jako dziecko, ale coś rzetelnego i biblijnego mającego Słowo Boże za ostateczny autorytet wiary i postępowania. Pamiętając o tym, zacząłem szukać w Piśmie Świętym wyważonego podejścia do zagadnienia Ducha Świętego i Jego działania w dzisiejszym Kościele. Byłem przekonany, że musi istnieć jakaś pozycja pośrednia pomiędzy zielonoświątkowcami, podkreślającymi znaczenie przeżyć, a fundamentalistami, poszukującymi prawdy, która tak często zmienia się w „martwą prawdę”. Rezultaty moich poszukiwań zostały przedstawione w tej książce. Modlę się, aby Bóg mógł użyć jej w życiu czytelników  - jako wprowadzenia do pełni życia kierowanego przez Ducha Świętego. Charyzma jest pięknym, dokonanym przez Bożego Ducha namaszczeniem ludzkiego życia uzdalniającym do wykonywania Bożych dzieł. Jako szczególne, niezwykle dynamiczne działanie Ducha Świętego sprawia, że człowiek zdaje się promieniować Bożą chwałą i miłością. Charyzmania jest cielesnym usiłowaniem upozorowania charyzmy. Jest nią każda próba wykonywania dzieła Ducha przy pomocy energii i zdolności „ciała” czyli starej egocentrycznej natury człowieka. Charyzmania to duchowe oszustwo polegające na zastąpieniu Bożej inspiracji wysiłkiem „ciała”, a mądrości i mocy Bożej ludzkimi sztuczkami, mądrością czy siłą. Może się to przejawiać w bardzo zróżnicowanych postaciach, począwszy od spotkań, podczas których planuje się pracę czy strategię kościoła i obmyśla programy jego rozwoju, poprzez gromadzenie funduszy mających stanowić budżet kościelny, a skończywszy na dzikich i bezładnych wybuchach mówienia językami, zakłócających poranne nabożeństwa niedzielne.

Herezja ariańska
Słowo „duch” to po grecku „pneuma”. Ponieważ jest ono rodzaju nijakiego, we wczesnym okresie historii Kościoła pewien błyskotliwy teolog imieniem Ariusz zaczął szerzyć  pogląd, że Jezus Chrystus jest niższy od Boga, a Duch Święty jest po prostu boską substancją. Stanowisko to stało się znane jako herezja ariańska i istnieje po dziś dzień, przyciągając wielu zwolenników. Sobór w Nicei pozbawił Ariusza jego pozycji i napiętnował jego  naukę jako herezję. Duch Święty  jest czymś więcej niż tylko substancją czy siłą - On jest osobą. Jako jedna z osób Bożych jest godzien tego, by oddawać Mu cześć. Jeśli nie wierzymy, że Duch Święty jest osobą, znajdujemy się w sytuacji ludzi, którzy usiłują zwracać się do siły czy substancji. Będziemy mówili: „Muszę poddać temu swoje życie” lub „Potrzebuję tego więcej w swoim życiu”. Pismo Święte naucza wyraźnie, że Duch Święty jest osobą. Są Mu przypisywane takie cechy, które mogą dotyczyć wyłącznie osób. Osoba jest bytem posiadającym rozum, wolę i uczucia.

Przykład prorokowania
Pewnego razu zdecydowaliśmy się modlić jeden o drugiego w małej grupie modlitewnej. Osoba, o którą mieliśmy się modlić siadała na krześle pośrodku. Kiedy przyszła kolej na modlitwę o mnie, ktoś wypowiedział słowa proroctwa Ducha Świętego, mówiące o tym, że Bóg będzie wspaniale błogosławił moją służbę, a tak wielu ludzi będzie przychodziło, żeby słuchać Słowa, że nie pomieszczą się w kościele. Słowa proroctwa mówiły dalej, że otrzymam nowe imię znaczące „Pasterz”, ponieważ Bóg uczyni mnie pasterzem wielu owiec. Moje późniejsze siedemnastoletnie zmagania w służbie zostały uwieńczone tak miernymi sukcesami, że zacząłem się zastanawiać czy nie zrezygnować z tej pracy i nie zająć się czymś innym. Do kościoła, którego byłem pastorem, ciągle uczęszczało około stu osób, pomimo różnorodnych wysiłków zmierzających do jego powiększenia, nawet takich, jak obdarowywanie hamburgerami każdego, kto przyprowadził swojego znajomego do szkoły niedzielnej! W tamtych czasach byłem podobny wewnętrznie do adiutanta jednego z królów izraelskich. Kiedy usłyszał on od proroka Elizeusza, że Bóg obiecał szczodrą pomoc głodującym mieszkańcom Samarii, odpowiedział: „Choćby nawet Pan poczynił otwory w sklepieniu niebieskim, to czy ta rzecz mogłaby się stać?” (2Krl 7,2). Na szczęście Bóg był dla mnie łaskawy, bo nie przydarzyło mi się to, co tamtemu. Nie tylko widziałem spełnienie tego proroctwa, ale mogłem w nim osobiście uczestniczyć, patrząc na kościół przepełniony nie raz, ale trzykrotnie każdej niedzieli i służąc setkom grup studiujących Biblią na całym świecie naszymi nagraniami.

Nauczyciele dwojakiego rodzaju
Z tego, czego się już dowiedzieliśmy, wynika również, że nie możemy nauczać prawd o Bogu niezależnie od Ducha Świętego. Jak moglibyśmy nauczać czegoś, czego sami nie rozumiemy? Można znać doskonale grecki i hebrajski, nauczyć się na pamięć Starego i Nowego Testamentu w językach oryginalnych, przeczytać wszystkie komentarze, a jednak jeśli nie jest się napełnionym Duchem, nie można być właściwym przewodnikiem w sprawach Bożych. W takiej sytuacji lepiej słuchać młodych ludzi, bez tytułów naukowych, ale za to napełnionych Duchem. Niewykształcony, ale napełniony Duchem Świętym sługa Boży jest wierniejszym przewodnikiem w dziedzinie prawd biblijnych niż doktor teologii, który nie narodził się na nowo. Dzieje się tak dlatego, że żaden człowiek nie może na prawdę zrozumieć ani tym bardziej nauczać rzeczy, które są z Ducha, dopóki sam Duch go tego nie nauczy.

Dar wykładania języków
 W 1 Liście do Koryntian 14,2 apostoł Paweł mówi nam, że ten kto wypowiada się w nieznanym języku „nie dla ludzi mówi, lecz dla Boga, nikt go bowiem nie rozumie, a on w mocy Ducha rzeczy tajemne wygłasza”. Wynika z tego, że języki są najwyraźniej adresowane do Boga. We wszystkich wypadkach używania języków w Nowym Testamencie odkrywamy, że były one kierowane do Boga. W dniu Zielonych Świąt ci, którzy rozumieli znaczenie języków, zwrócili uwagę na to, że uczniowie głosili wspaniałe dzieła Boże. Nie używali języków do wygłaszania kazań, ale aby chwalić Boga przez „obwieszczanie Jego wspaniałych dzieł. W 1 Liście do Koryntian 14,14 apostoł Paweł stwierdza, że używa języków w swoich modlitwach zanoszonych do Boga. W 1 Liście do Koryntian 14,16-17 czytamy, że językami można wysławiać Boga i dziękować Mu. Nie ma jednak nawet jednego przypadku, w którym dar ten był używany w odniesieniu do człowieka, czy to przez głoszenie czy przez nauczanie. Skoro zawsze używano tego daru dla Boga, to wynika z tego wniosek, że również autentyczne tłumaczenie ma być kierowane do Niego. Tłumaczenie takie przyjmuje postać modlitwy, dziękczynienia, uwielbienia czy obwieszczenia Bożej chwały. Zawsze będzie brzmiało jak jeden z Psalmów Dawida mówiących o Bożej chwale. Apostoł Paweł powiedział: „Jeżeli mówimy językami, a nie ma kogoś, kto by to przetłumaczył, w jaki sposób inny wierzący może powiedzieć na takie dziękczynienie: Amen, skoro nie rozumie, co zostało powiedziane?” Zwróćmy uwagę, że apostoł Paweł mówi o dziękczynieniu, a nie o przekazywaniu kościołowi jakiegoś poselstwa. Jeśli jednak nie rozumiemy, co ktoś mówi, po jego dziękczynieniu nie możemy powiedzieć: Amen. Z tego powodu, w przypadku publicznego używania daru mówienia językami, istnieje konieczność tłumaczenia, żeby całe Ciało mogło zostać zbudowane.

Czy języki ustały?
Doktryny religijne zabraniające mówienia językami wskazują zwykle na słowa 1 Listu do Koryntian 13,8: „Jeśli istnieją języki, ustaną” jako na podstawę swojego zakazu. Jednak ustalenie, kiedy języki ustaną, zależy od sposobu, w jaki interpretuje się słowa „gdy nastanie doskonałość”. Ci, którzy zabraniają mówienia językami, rozumieją „doskonałość” jako pełne objawienie kanonu Pisma, które zostało zamknięte Objawieniem, jakiego Jezus Chrystus udzielił Janowi. Ich argumentacja zakłada zwykle, że dopóki kanon Pisma nie był kompletny, dary te były używane dla pouczenia Kościoła. Kiedy jednak Nowy Testament został skompletowany, nie było więcej potrzeby polegania na tych darach. W ten sposób języki ustały. Argumentacja ta wydaje się początkowo do przyjęcia -jednak nie jest niczym więcej jak tylko hipotetyczną spekulacją. Nie tylko nie posiada ona żadnej podstawy biblijnej, ale wydaje się też być sprzeczna z sensem używania tego daru, podanym przez Nowy Testament. Nie znajdujemy w Nowym Testamencie ani jednego wypadku, w którym języki byłyby używane dla pouczania wierzących. Przeciwnie, w 1 Liście do Koryntian 14,2 czytamy, że ci, którzy mówią językami, nie mówią do człowieka, lecz do Boga. Jeśli w kościele nie było nikogo posiadającego dar tłumaczenia języków, mówienie językami było zabronione, ponieważ nikt z obecnych nie mógłby powiedzieć „tak, amen” na takie błogosławieństwo czy dziękczynienie ofiarowane Bogu. W Piśmie Świętym używanie daru mówienia językami nigdy nie miało żadnego związku z nauczaniem Kościoła Bożych prawd. Nie mogło być zatem żadnego powiązania między ustaniem daru mówienia językami a skompletowaniem Nowego Testamentu. Jedną z podstawowych zasad interpretacji Pisma Świętego jest zasada badania tekstu w świetle jego kontekstu. Kontekstem 1 Listu do Koryntian 13 jest najwyższa wartość miłości. Jest ona wyższa od praktykowania jakiegokolwiek daru Ducha, gdyż brak miłości pozbawia je znaczenia (wiersze 1-3). Następnie w wierszach 4-7 znajdujemy definicję miłości. Wiersze 8-12 mówią, że miłość nigdy nie zawodzi -pokazują, że przetrwa ona języki, proroctwa i wiedzę. W końcu, w wierszu 13 przedstawione są trzy rzeczy, które przetrwały próbę czasu: wiara, nadzieja i miłość a najwyższa z nich jest miłość. Bezpośrednim kontekstem jest nieprzemijająca natura miłości, stanowiąca kontrast w stosunku do proroctw (które przeminą), języków (które ustaną) i mądrości (która wniwecz się obróci). Proroctwa i wiedza są tylko częściowe, lecz gdy nastanie doskonałość nie będziemy już dłużej mieli niejasnych wizji, lecz zobaczymy twarzą w twarz. Nasza wiedza nie będzie już dłużej wiedzą cząstkową, ale zupełną, ponieważ „poznamy tak, jak sami jesteśmy poznani”. Pomysł, że greckie słowo „teleios” przetłumaczone jako „doskonałość” odnosi się do pełnego kanonu Pisma nie przyszedł do głowy największym XlX-wiecznym badaczom języka greckiego. Jest to raczej wynalazek ostatnich lat, mający na celu przeciwstawienie się ruchowi charyzmatycznemu. Thayer w swoim „Grecko-angielskim leksykonie” mówi, że „teleios” użyte w 1 Liście do Koryntian 13,10 oznacza „doskonały stan wszystkich rzeczy zapoczątkowany powrotem Chrystusa z nieba”. Alford w swoim „Nowym Testamencie dla angielskich czytelników” mówi o niej, że nastanie „w chwili przyjścia Pana i później”. Jedyną biblijną podstawę odrzucenia ważności mówienia językami stanowi ta wątpliwa i słaba interpretacja greckiego wyrazu „teleios” wyrwanego z kontekstu, w którym został użyty. Należy się zatem poważnie zastanowić nad uczciwością tego rodzaju badań wyjaśniających. Żeby być uprzejmym, powiem, że w najlepszym wypadku jest to szkodliwa ślepota, a nie rozstrzygający dowód naukowy. Powinniśmy zwrócić również uwagę na to, że wraz z językami, które na podstawie 1 Listu do Koryntian 13,8 mają ustać, przeminą również proroctwa, a wiedza obróci się wniwecz. Czy ktoś chce stwierdzić, że Bóg nie mówi już do Kościoła, żeby go zbudować, napomnieć i pocieszyć? Czy wiedza obróciła się wniwecz? Pismo powiada, że nasza wiedza jest częściowa. Niektórzy pretendują do posiadania wiedzy doskonałej, ale ja mam co do tego poważne wątpliwości. Dopóki Chrystus nie powróci, nie poznamy nawet tak, jak jesteśmy poznani. Jeżeli nie istnieje dzisiaj żadna solidna biblijna podstawa do zaprzeczenia ważności mówienia językami, to jakie mamy inne podstawy, żeby kwestionować praktykowanie tego daru? Zwykle twierdzi się, że w poprzednich okresach historii Kościoła daru tego nie praktykowano. Nie jest to jednak prawda, gdyż zjawisko to stale się pojawiało i istnieją zapiski na temat mówienia językami w grupach gorliwych wierzących na przestrzeni całej historii Kościoła. Rzekome niewystępowanie tego daru w większej części historii Kościoła nie jest przekonywującym dowodem przeciwko aktualności języków. Osobiście nie jestem dumny z historii tradycyjnego Kościoła. Nowotestamentowy Kościół kwitł w czasach apostolskich. Apostoł Paweł mógł przedstawić wierzącym w Kolosach raport o tym, że prawda Ewangelii rozeszła się po całym świecie i że przyniosła owoc (List do Kolosan 1,6). Pod kierownictwem i w mocy Ducha Świętego ludzie ci byli w stanie w ciągu pierwszego wieku zanieść Ewangelię na cały świat. Wyczynu tego tradycyjny Kościół nie był w stanie powtórzyć w ciągu wszystkich następnych wieków. Tragiczną rzeczą jest, że wielu ludzi stara się ograniczyć szczególną moc Ducha Świętego tylko do okresu apostolskiego i zastępuje ją geniuszem i programami człowieka, by dzięki nim wypełnić wielki nakaz misyjny Chrystusa. Rezultatem tego jest ponura klęska Kościoła. Musimy się poważnie zastanowić czy rezygnacja z polegania na prowadzeniu i mocy Ducha Świętego przy zdobywaniu dla Chrystusa zgubionego świata była Bożym planem, czy decyzją ludzkiej pychy. Apostoł Paweł powiedział do Galacjan: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie?” (List do Galacjan 3,3). Dokładnie to samo można powiedzieć tym, którzy działanie darów Ducha Świętego chcą ograniczyć tylko do okresu apostolskiego. Twierdzą oni, że Kościół rozpoczął w Duchu, żeby móc pokonać przeszkody wrogiego sobie, pogańskiego świata. Lecz kiedy już założono seminaria i stworzono organizacyjne struktury, moc Ducha nie była już dłużej potrzebna. Kościół mógł być udoskonalamy przez wykształconych ludzi. Uczciwe spojrzenie na historię Kościoła powinno raz na zawsze rozwiać to fałszywe twierdzenie. Kiedy zastanawiamy się nad obietnicą zesłania Ducha zawartą w księdze Joela 2,28 i kiedy czytamy cały jej kontekst, widzimy, że prorok mówił o dniach ostatecznych. Proroctwo prowadzi wprost do czasu wielkiego ucisku ze słońcem zamieniającym się w ciemność, a księżycem w krew i do nadejścia wielkiego dnia Pana, gdy nastanie doskonałość. To, co rozpoczęło się w dniu Zielonych Świąt, miało trwać aż do powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Apostoł Piotr potwierdził to, kiedy w Zielone Święta na pytanie tłumu: „Co mamy robić?” odpowiedział: „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego. Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz powoła” (Dz 2,38-39). Nie powiedziano nic o przełomowej dacie przy końcu okresu apostolskiego. Idea ta jest ludzkim wynalazkiem, który ma usprawiedliwić brak mocy w kościołach i w życiu ludzi dzisiaj. Z pewnością nie orędujemy za tym, że każdy ma mówić językami. Apostoł Paweł, zadając retoryczne pytanie: „Czy wszyscy mówią językami?” (1 Kor 12,30), oczekiwał odpowiedzi „nie”, tak jak nie wszyscy mają dar uzdrawiania. Uważam jednak, że jest złą rzeczą zabraniać, czy nawet zniechęcać do mówienia językami tych, którzy chcą używać tego daru, żeby pomóc sobie we własnym życiu modlitewnym i duchowym.

Chuck Smith - Charyzma czy charyzmania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz