sobota, 28 lipca 2012

D e p r e s j a !

Setki chrześcijan prawdziwie żyjących wiarą także cierpią z powodu depresji. Nie ma prawie tygodnia, bym nie słyszał o pastorach, którzy walczą z depresją, czasami bardzo poważną. A jeśli nawet zwykłym chrześcijanom trudno pogodzić się z tym, że mogą być tak słabi i bezbronni, co dopiero duszpasterzom, których nauczono, że słudzy Boży są odporni na depresję. Jeśli masz "prawdziwą wiarę", nigdy nie popadniesz w depresję, a więc jeśli cierpisz z jej powodu, oznacza to, że jesteś duchowo niedoskonały. Cóż to za bzdura! A przecież wielu ludzi w nią uwierzyło. Ciarki mnie przechodzą ilekroć czytam lub słyszę, jak jakiś znamienity chrześcijański kaznodzieja lub przywódca wspólnoty twierdzi z całą stanowczością, że depresja to znak "braku wiary". Jeszcze częściej słyszę, jak kaznodzieje w swojej naiwności nauczają, że depresja to skutek "odwrócenia się od ciebie Boga", ponieważ "zawiodłeś Go" lub zgrzeszyłeś. Tego rodzaju nauczanie ma "podbudować twoją wiarę".
***
Spośród wszystkich wielkich ludzi Boga tylko Spurgeon rozumiał prawdziwą naturę depresji: "zapisano, że Dawid w samym środku bitwy poczuł zmęczenie, i coś podobnego można powiedzieć o wszystkich sługach Pana. Każdy z nas cierpi na napady depresji. Chociaż zazwyczaj jesteśmy pogodni i radośni, czasami popadamy w przygnębienie. Silni i mocni nie zawsze kipią energią, odważni nie zawsze garną się do bohaterskich czynów, serca radosnych nie zawsze są wypełnione szczęściem." Spurgeon, człowiek obdarzony ogromnym poczuciem humoru, którego śmiech można było rozpoznać na milę, znał dobrze z własnego doświadczenia otchłanie rozpaczy.
***
Z depresją nieposiadającą przyczyny - pisał Spurgeon - nie należy walczyć. Próba pokonania tej bezkształtnej, a przecież spowijającej wszystko beznadziei jest równie jałowa, co próba rozpędzenia mgły.
***
Jest jeszcze jeden powód, dla którego żadnemu bez wyjątku mężczyźnie nie wolno lekceważyć depresji. Potoczna wiedza mężczyzn, a szczególnie chrześcijan, na temat depresji, zwłaszcza jej natury i sposobów terapii, kryje w sobie tyle nonsensów, że można powiedzieć, iż ich umysły tkwią jeszcze w średniowieczu.

Archbald D. Hart - Męska depresja

2 komentarze:

  1. Pomimo oczywistej radości, która jest obecna w życiu chrześcijanina (któż może mieć do niej większe powody) faktem są upadki w przygnębienie. Nie odważę się mówić o depresji, bo jej sam dzięki Bogu nigdy nie doświadczyłem, nawet jako człowiek niewierzący. Ale moim zdaniem jej odczuwanie przez chrześcijanina, jezeli ma miejsce, jest taką samą próbą od Boga jak choroba, jakiekolwiek nieszczęście czy strata. Nie mam zamiaru uogólniać, ale jest coś niepokojącego w ogromnej skali depresji np. u amerykańskich pastorów (czytałem takie wyniki badań socjologicznych). W takich przypadkach wydaje mi się zasadne postawienie pytania o przyczyny i naturę duchową takiego zjawiska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele do powiedzenia w tym temacie. Ja dopiero co poznaję ten temat w teorii, natomiast w praktyce już trochę go znam. Ograniczę się tu tylko do kilku cytatów z książek Larry Crabba, na które ostatnio się natknąłem.
      "1. Ludzie mają rany głębsze, niż myślimy (i głębsze niż oni sami myślą)
      2. Życie z Chrystusem dostarcza wyjątkowych i niezbędnych zasobów do zaleczenia tych ran teraz i doskonałego uleczenia na zawsze."
      "Gdy my czujemy się zranieni używamy naszego cierpienia jako usprawiedliwienia naszej egocentrycznej postawy."
      "Wrażliwość wymaga dobrego rozeznania sytuacji i podstawowej wiedzy o tym jak ludzie zwykle się czują w różnych sytuacjach. Zanim odpowiem komuś, kto nie wykonał jakiegoś zadania, muszę sobie przypomnieć, że człowiek jest ważniejszy niż zadanie. Moja werbalna odpowiedź musi odzwierciedlać troskę o osobę, która zawiodła."

      Usuń