Martwota tradycyjnych kościołów
Jestem naprawdę przekonany, że martwota wielu tradycyjnych
kościołów może zostać ożywiona tylko przez dary Ducha Świętego, działające w
Ciele Chrystusa. Nie mam tutaj na myśli niebiblijnych ekscesów, których byłem
świadkiem jako dziecko, ale coś rzetelnego i biblijnego mającego Słowo Boże za
ostateczny autorytet wiary i postępowania. Pamiętając o tym, zacząłem szukać w
Piśmie Świętym wyważonego podejścia do zagadnienia Ducha Świętego i Jego działania
w dzisiejszym Kościele. Byłem przekonany, że musi istnieć jakaś pozycja
pośrednia pomiędzy zielonoświątkowcami, podkreślającymi znaczenie przeżyć, a
fundamentalistami, poszukującymi prawdy, która tak często zmienia się w „martwą
prawdę”. Rezultaty moich poszukiwań zostały przedstawione w tej książce. Modlę
się, aby Bóg mógł użyć jej w życiu czytelników
- jako wprowadzenia do pełni życia kierowanego przez Ducha Świętego.
Charyzma jest pięknym, dokonanym przez Bożego Ducha namaszczeniem ludzkiego życia
uzdalniającym do wykonywania Bożych dzieł. Jako szczególne, niezwykle
dynamiczne działanie Ducha Świętego sprawia, że człowiek zdaje się promieniować
Bożą chwałą i miłością. Charyzmania jest cielesnym usiłowaniem upozorowania
charyzmy. Jest nią każda próba wykonywania dzieła Ducha przy pomocy energii i
zdolności „ciała” czyli starej egocentrycznej natury człowieka. Charyzmania to
duchowe oszustwo polegające na zastąpieniu Bożej inspiracji wysiłkiem „ciała”,
a mądrości i mocy Bożej ludzkimi sztuczkami, mądrością czy siłą. Może się to
przejawiać w bardzo zróżnicowanych postaciach, począwszy od spotkań, podczas
których planuje się pracę czy strategię kościoła i obmyśla programy jego
rozwoju, poprzez gromadzenie funduszy mających stanowić budżet kościelny, a
skończywszy na dzikich i bezładnych wybuchach mówienia językami, zakłócających
poranne nabożeństwa niedzielne.
Herezja ariańska
Słowo „duch” to po grecku „pneuma”. Ponieważ jest ono
rodzaju nijakiego, we wczesnym okresie historii Kościoła pewien błyskotliwy
teolog imieniem Ariusz zaczął szerzyć
pogląd, że Jezus Chrystus jest niższy od Boga, a Duch Święty jest po
prostu boską substancją. Stanowisko to stało się znane jako herezja ariańska i
istnieje po dziś dzień, przyciągając wielu zwolenników. Sobór w Nicei pozbawił
Ariusza jego pozycji i napiętnował jego
naukę jako herezję. Duch Święty jest czymś więcej niż tylko substancją czy
siłą - On jest osobą. Jako jedna z osób Bożych jest godzien tego, by oddawać Mu
cześć. Jeśli nie wierzymy, że Duch Święty jest osobą, znajdujemy się w sytuacji
ludzi, którzy usiłują zwracać się do siły czy substancji. Będziemy mówili:
„Muszę poddać temu swoje życie” lub „Potrzebuję tego więcej w swoim życiu”.
Pismo Święte naucza wyraźnie, że Duch Święty jest osobą. Są Mu przypisywane
takie cechy, które mogą dotyczyć wyłącznie osób. Osoba jest bytem posiadającym
rozum, wolę i uczucia.
Przykład prorokowania
Pewnego razu zdecydowaliśmy się modlić jeden o drugiego w
małej grupie modlitewnej. Osoba, o którą mieliśmy się modlić siadała na krześle
pośrodku. Kiedy przyszła kolej na modlitwę o mnie, ktoś wypowiedział słowa
proroctwa Ducha Świętego, mówiące o tym, że Bóg będzie wspaniale błogosławił
moją służbę, a tak wielu ludzi będzie przychodziło, żeby słuchać Słowa, że nie
pomieszczą się w kościele. Słowa proroctwa mówiły dalej, że otrzymam nowe imię
znaczące „Pasterz”, ponieważ Bóg uczyni mnie pasterzem wielu owiec. Moje
późniejsze siedemnastoletnie zmagania w służbie zostały uwieńczone tak miernymi
sukcesami, że zacząłem się zastanawiać czy nie zrezygnować z tej pracy i nie
zająć się czymś innym. Do kościoła, którego byłem pastorem, ciągle uczęszczało
około stu osób, pomimo różnorodnych wysiłków zmierzających do jego
powiększenia, nawet takich, jak obdarowywanie hamburgerami każdego, kto
przyprowadził swojego znajomego do szkoły niedzielnej! W tamtych czasach byłem
podobny wewnętrznie do adiutanta jednego z królów izraelskich. Kiedy usłyszał
on od proroka Elizeusza, że Bóg obiecał szczodrą pomoc głodującym mieszkańcom
Samarii, odpowiedział: „Choćby nawet Pan poczynił otwory w sklepieniu
niebieskim, to czy ta rzecz mogłaby się stać?” (2Krl 7,2). Na szczęście Bóg był
dla mnie łaskawy, bo nie przydarzyło mi się to, co tamtemu. Nie tylko widziałem
spełnienie tego proroctwa, ale mogłem w nim osobiście uczestniczyć, patrząc na
kościół przepełniony nie raz, ale trzykrotnie każdej niedzieli i służąc setkom
grup studiujących Biblią na całym świecie naszymi nagraniami.
Nauczyciele
dwojakiego rodzaju
Z tego, czego się już dowiedzieliśmy, wynika również, że nie
możemy nauczać prawd o Bogu niezależnie od Ducha Świętego. Jak moglibyśmy
nauczać czegoś, czego sami nie rozumiemy? Można znać doskonale grecki i
hebrajski, nauczyć się na pamięć Starego i Nowego Testamentu w językach
oryginalnych, przeczytać wszystkie komentarze, a jednak jeśli nie jest się
napełnionym Duchem, nie można być właściwym przewodnikiem w sprawach Bożych. W
takiej sytuacji lepiej słuchać młodych ludzi, bez tytułów naukowych, ale za to
napełnionych Duchem. Niewykształcony, ale napełniony Duchem Świętym sługa Boży
jest wierniejszym przewodnikiem w dziedzinie prawd biblijnych niż doktor
teologii, który nie narodził się na nowo. Dzieje się tak dlatego, że żaden
człowiek nie może na prawdę zrozumieć ani tym bardziej nauczać rzeczy, które są
z Ducha, dopóki sam Duch go tego nie nauczy.
Dar wykładania
języków
W 1 Liście do
Koryntian 14,2 apostoł Paweł mówi nam, że ten kto wypowiada się w nieznanym
języku „nie dla ludzi mówi, lecz dla Boga, nikt go bowiem nie rozumie, a on w
mocy Ducha rzeczy tajemne wygłasza”. Wynika z tego, że języki są najwyraźniej
adresowane do Boga. We wszystkich wypadkach używania języków w Nowym
Testamencie odkrywamy, że były one kierowane do Boga. W dniu Zielonych Świąt
ci, którzy rozumieli znaczenie języków, zwrócili uwagę na to, że uczniowie
głosili wspaniałe dzieła Boże. Nie używali języków do wygłaszania kazań, ale
aby chwalić Boga przez „obwieszczanie Jego wspaniałych dzieł. W 1 Liście do
Koryntian 14,14 apostoł Paweł stwierdza, że używa języków w swoich modlitwach
zanoszonych do Boga. W 1 Liście do Koryntian 14,16-17 czytamy, że językami
można wysławiać Boga i dziękować Mu. Nie ma jednak nawet jednego przypadku, w
którym dar ten był używany w odniesieniu do człowieka, czy to przez głoszenie
czy przez nauczanie. Skoro zawsze używano tego daru dla Boga, to wynika z tego
wniosek, że również autentyczne tłumaczenie ma być kierowane do Niego.
Tłumaczenie takie przyjmuje postać modlitwy, dziękczynienia, uwielbienia czy
obwieszczenia Bożej chwały. Zawsze będzie brzmiało jak jeden z Psalmów Dawida
mówiących o Bożej chwale. Apostoł Paweł powiedział: „Jeżeli mówimy językami, a
nie ma kogoś, kto by to przetłumaczył, w jaki sposób inny wierzący może
powiedzieć na takie dziękczynienie: Amen, skoro nie rozumie, co zostało
powiedziane?” Zwróćmy uwagę, że apostoł Paweł mówi o dziękczynieniu, a nie o
przekazywaniu kościołowi jakiegoś poselstwa. Jeśli jednak nie rozumiemy, co
ktoś mówi, po jego dziękczynieniu nie możemy powiedzieć: Amen. Z tego powodu, w
przypadku publicznego używania daru mówienia językami, istnieje konieczność
tłumaczenia, żeby całe Ciało mogło zostać zbudowane.
Czy języki ustały?
Doktryny religijne zabraniające mówienia językami wskazują
zwykle na słowa 1 Listu do Koryntian 13,8: „Jeśli istnieją języki, ustaną” jako
na podstawę swojego zakazu. Jednak ustalenie, kiedy języki ustaną, zależy od
sposobu, w jaki interpretuje się słowa „gdy nastanie doskonałość”. Ci, którzy
zabraniają mówienia językami, rozumieją „doskonałość” jako pełne objawienie
kanonu Pisma, które zostało zamknięte Objawieniem, jakiego Jezus Chrystus
udzielił Janowi. Ich argumentacja zakłada zwykle, że dopóki kanon Pisma nie był
kompletny, dary te były używane dla pouczenia Kościoła. Kiedy jednak Nowy
Testament został skompletowany, nie było więcej potrzeby polegania na tych
darach. W ten sposób języki ustały. Argumentacja ta wydaje się początkowo do
przyjęcia -jednak nie jest niczym więcej jak tylko hipotetyczną spekulacją. Nie
tylko nie posiada ona żadnej podstawy biblijnej, ale wydaje się też być sprzeczna
z sensem używania tego daru, podanym przez Nowy Testament. Nie znajdujemy w
Nowym Testamencie ani jednego wypadku, w którym języki byłyby używane dla
pouczania wierzących. Przeciwnie, w 1 Liście do Koryntian 14,2 czytamy, że ci,
którzy mówią językami, nie mówią do człowieka, lecz do Boga. Jeśli w kościele
nie było nikogo posiadającego dar tłumaczenia języków, mówienie językami było
zabronione, ponieważ nikt z obecnych nie mógłby powiedzieć „tak, amen” na takie
błogosławieństwo czy dziękczynienie ofiarowane Bogu. W Piśmie Świętym używanie
daru mówienia językami nigdy nie miało żadnego związku z nauczaniem Kościoła
Bożych prawd. Nie mogło być zatem żadnego powiązania między ustaniem daru
mówienia językami a skompletowaniem Nowego Testamentu. Jedną z podstawowych
zasad interpretacji Pisma Świętego jest zasada badania tekstu w świetle jego
kontekstu. Kontekstem 1 Listu do Koryntian 13 jest najwyższa wartość miłości.
Jest ona wyższa od praktykowania jakiegokolwiek daru Ducha, gdyż brak miłości
pozbawia je znaczenia (wiersze 1-3). Następnie w wierszach 4-7 znajdujemy
definicję miłości. Wiersze 8-12 mówią, że miłość nigdy nie zawodzi -pokazują,
że przetrwa ona języki, proroctwa i wiedzę. W końcu, w wierszu 13 przedstawione
są trzy rzeczy, które przetrwały próbę czasu: wiara, nadzieja i miłość a
najwyższa z nich jest miłość. Bezpośrednim kontekstem jest nieprzemijająca
natura miłości, stanowiąca kontrast w stosunku do proroctw (które przeminą),
języków (które ustaną) i mądrości (która wniwecz się obróci). Proroctwa i
wiedza są tylko częściowe, lecz gdy nastanie doskonałość nie będziemy już
dłużej mieli niejasnych wizji, lecz zobaczymy twarzą w twarz. Nasza wiedza nie
będzie już dłużej wiedzą cząstkową, ale zupełną, ponieważ „poznamy tak, jak
sami jesteśmy poznani”. Pomysł, że greckie słowo „teleios” przetłumaczone jako
„doskonałość” odnosi się do pełnego kanonu Pisma nie przyszedł do głowy
największym XlX-wiecznym badaczom języka greckiego. Jest to raczej wynalazek
ostatnich lat, mający na celu przeciwstawienie się ruchowi charyzmatycznemu.
Thayer w swoim „Grecko-angielskim leksykonie” mówi, że „teleios” użyte w 1
Liście do Koryntian 13,10 oznacza „doskonały stan wszystkich rzeczy
zapoczątkowany powrotem Chrystusa z nieba”. Alford w swoim „Nowym Testamencie
dla angielskich czytelników” mówi o niej, że nastanie „w chwili przyjścia Pana
i później”. Jedyną biblijną podstawę odrzucenia ważności mówienia językami
stanowi ta wątpliwa i słaba interpretacja greckiego wyrazu „teleios” wyrwanego
z kontekstu, w którym został użyty. Należy się zatem poważnie zastanowić nad
uczciwością tego rodzaju badań wyjaśniających. Żeby być uprzejmym, powiem, że w
najlepszym wypadku jest to szkodliwa ślepota, a nie rozstrzygający dowód
naukowy. Powinniśmy zwrócić również uwagę na to, że wraz z językami, które na
podstawie 1 Listu do Koryntian 13,8 mają ustać, przeminą również proroctwa, a
wiedza obróci się wniwecz. Czy ktoś chce stwierdzić, że Bóg nie mówi już do
Kościoła, żeby go zbudować, napomnieć i pocieszyć? Czy wiedza obróciła się
wniwecz? Pismo powiada, że nasza wiedza jest częściowa. Niektórzy pretendują do
posiadania wiedzy doskonałej, ale ja mam co do tego poważne wątpliwości. Dopóki
Chrystus nie powróci, nie poznamy nawet tak, jak jesteśmy poznani. Jeżeli nie
istnieje dzisiaj żadna solidna biblijna podstawa do zaprzeczenia ważności
mówienia językami, to jakie mamy inne podstawy, żeby kwestionować praktykowanie
tego daru? Zwykle twierdzi się, że w poprzednich okresach historii Kościoła
daru tego nie praktykowano. Nie jest to jednak prawda, gdyż zjawisko to stale
się pojawiało i istnieją zapiski na temat mówienia językami w grupach gorliwych
wierzących na przestrzeni całej historii Kościoła. Rzekome niewystępowanie tego
daru w większej części historii Kościoła nie jest przekonywującym dowodem
przeciwko aktualności języków. Osobiście nie jestem dumny z historii
tradycyjnego Kościoła. Nowotestamentowy Kościół kwitł w czasach apostolskich.
Apostoł Paweł mógł przedstawić wierzącym w Kolosach raport o tym, że prawda
Ewangelii rozeszła się po całym świecie i że przyniosła owoc (List do Kolosan
1,6). Pod kierownictwem i w mocy Ducha Świętego ludzie ci byli w stanie w ciągu
pierwszego wieku zanieść Ewangelię na cały świat. Wyczynu tego tradycyjny
Kościół nie był w stanie powtórzyć w ciągu wszystkich następnych wieków.
Tragiczną rzeczą jest, że wielu ludzi stara się ograniczyć szczególną moc Ducha
Świętego tylko do okresu apostolskiego i zastępuje ją geniuszem i programami
człowieka, by dzięki nim wypełnić wielki nakaz misyjny Chrystusa. Rezultatem tego
jest ponura klęska Kościoła. Musimy się poważnie zastanowić czy rezygnacja z
polegania na prowadzeniu i mocy Ducha Świętego przy zdobywaniu dla Chrystusa
zgubionego świata była Bożym planem, czy decyzją ludzkiej pychy. Apostoł Paweł
powiedział do Galacjan: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w
duchu, a teraz na ciele kończycie?” (List do Galacjan 3,3). Dokładnie to samo
można powiedzieć tym, którzy działanie darów Ducha Świętego chcą ograniczyć
tylko do okresu apostolskiego. Twierdzą oni, że Kościół rozpoczął w Duchu, żeby
móc pokonać przeszkody wrogiego sobie, pogańskiego świata. Lecz kiedy już
założono seminaria i stworzono organizacyjne struktury, moc Ducha nie była już
dłużej potrzebna. Kościół mógł być udoskonalamy przez wykształconych ludzi.
Uczciwe spojrzenie na historię Kościoła powinno raz na zawsze rozwiać to
fałszywe twierdzenie. Kiedy zastanawiamy się nad obietnicą zesłania Ducha
zawartą w księdze Joela 2,28 i kiedy czytamy cały jej kontekst, widzimy, że
prorok mówił o dniach ostatecznych. Proroctwo prowadzi wprost do czasu
wielkiego ucisku ze słońcem zamieniającym się w ciemność, a księżycem w krew i
do nadejścia wielkiego dnia Pana, gdy nastanie doskonałość. To, co rozpoczęło
się w dniu Zielonych Świąt, miało trwać aż do powtórnego przyjścia Jezusa
Chrystusa. Apostoł Piotr potwierdził to, kiedy w Zielone Święta na pytanie
tłumu: „Co mamy robić?” odpowiedział: „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z
was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a
otrzymacie dar Ducha Świętego. Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do
dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz
powoła” (Dz 2,38-39). Nie powiedziano nic o przełomowej dacie przy końcu okresu
apostolskiego. Idea ta jest ludzkim wynalazkiem, który ma usprawiedliwić brak
mocy w kościołach i w życiu ludzi dzisiaj. Z pewnością nie orędujemy za tym, że
każdy ma mówić językami. Apostoł Paweł, zadając retoryczne pytanie: „Czy
wszyscy mówią językami?” (1 Kor 12,30), oczekiwał odpowiedzi „nie”, tak jak nie
wszyscy mają dar uzdrawiania. Uważam jednak, że jest złą rzeczą zabraniać, czy
nawet zniechęcać do mówienia językami tych, którzy chcą używać tego daru, żeby
pomóc sobie we własnym życiu modlitewnym i duchowym.
Chuck Smith - Charyzma czy charyzmania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz