... przyjaciel odpowiedział: „Wiesz co, nie
jestem pewien". Pomyślałem wtedy, że to bardzo rozsądna odpowiedź, świadcząca o
jego głębokiej pokorze. Tylko że od tamtej pory minęło już pięć lat a on wciąż
„nie jest pewien". Utknął w miejscu, wybrał wątpienie, postawę bardzo dziś
atrakcyjną i wręcz szanowaną. Gdy wyrażasz wątpliwości, jesteś „swój".
Posłuchaj, co mówią niektórzy: Tak naprawdę nie wiem... wciąż zmagam się z tym
problemem... Wiesz co, nie mam pewności...". A jeśli już się zdarzy, ze ktoś
wyrazi stanowcze przekonanie w jakimś obszarze, zaraz szybko doda: „Ale to
oczywiście tylko moje zdanie". Tak jakby posiadanie przekonań było czymś
niewłaściwym. Pewność budzi podejrzenia; nie brzmi „prawdziwie" czy
„autentycznie". Wątpić - to takie ludzkie. Wydajesz się bardziej „ludzki", gdy
dzielisz się wątpliwościami, niż gdy jesteś czegoś pewien. W efekcie niepewność
jest w cenie, gdyż wydaje się bardziej ,,autentyczna". Nasuwa się tu jeszcze
jedno skojarzenie. Owszem, dogmatycy, wyrażający arogancką pewność w różnych
sprawach, swoją postawą naprawdę poczynili wiele szkód. Szczególnie dogmatycy
religijni. Toteż „dobrzy" ludzie nie chcą mieć z dogmatyzmem religijnym nic
wspólnego, nie chcą też być uważani za tych, którzy mają silne, ugruntowane
przekonania. Nie chcą być z tym nawet kojarzeni. Poza tym dzisiejsza kultura
promuje postawę wątpienia we wszystko. Gdy na ekrany kin weszła pierwsza część
serii “Opowieści z Narnii”, byłem w szoku, jak bardzo scenarzyści wypaczyli
charakter Piotra. Autor książki C.S. Lewis, ukazuje go jako silnego i odważnego,
tymczasem twórcy filmu przedstawili nam chłopca niepewnego i pełnego
wątpliwości. To zupełne odwrócenie jego charakteru, wskazujące na popularny
trend, jaki panuje we współczesnym świecie. Chcieli w ten sposób nadać Piotrowi
więcej „wiarygodności". Bo dopiero gdy wątpisz, jesteś “swój". Reżyser Peter
Jackson dokonał tego samego zabiegu na charakterze Aragorna, gdy filmował
trylogię Tolkiena “Władca pierścieni”. W pierwotnym zamyśle autora Aragorn to
postać emanująca siłą i pewnością siebie. Nie brak mu pokory, ale postępuje
stanowczo i zdecydowanie. Tymczasem w filmie został sportretowany jako
postmodernistyczny bohater, zmagający się z niepewnością, zwątpieniem w samego
siebie i żalem. Tak jak byśmy już nie wierzyli, że mogą istnieć na świecie
prawdziwi bohaterowie. Wyszedłem z kina wściekły. Przyszedł mi wtedy do głowy
pewien cytat z książki Alana Blooma. Odnosząc się do czynionego przez
postmodernistów fundamentalnego założenia, Bloom napisał: “Człowiek prawdziwie
do czegoś przekonany stanowi realne zagrożenie. Na podstawie obserwacji
historyczno-kulturowych widzimy, że w przeszłości cały świat pogrążony był w
szaleństwie; ludzie trwali w przekonaniu, że mają rację, co prowadziło do wojen,
prześladowań, niewolnictwa, ksenofobii, rasizmu i szowinizmu. Obecnie zaś nie
chodzi o to, by poprawiać błędy i naprawdę mieć rację, ale raczej, by w ogóle
nie myśleć, że można mieć jakąkolwiek rację (The Closing of the American Mind).
A zatem udające pokorę wątpliwości stały się dziś cenną zaletą, warunkiem
koniecznym do tego, by budzić respekt. Ludzie o silnych przekonaniach budzą
podejrzenia. Wielu znanych mi chrześcijan przyjęło postawę umiarkowanego
zwątpienia, wierząc, że jest to prawdziwa zaleta charakteru. Żeby było jasne:
doceniam pragnienie bycia pokornym i trzymanie się z dala od dogmatyzmu. Myślę,
że to słuszna droga. Ale, przyjaciele, silne przekonania nie są naszym wrogiem!
Jest nim duma. Jest arogancja. Pycha. Ale nie przekonania. Jak powiedział G.K.
Chesterton: „Otwarty umysł to w rzeczywistości oznaka głupoty, podobnie jak
otwarte usta. (...) Człowiek otwiera umysł, by, podobnie jak ustami, natychmiast
uchwycić nim cokolwiek, co w niego wpadnie". Spójrzmy teraz na Jezusa, który
zawsze potrafił tak cudownie sprzeciwiać się ogólnie przyjętym normom. Jego
szczerość, pokora czy miłosierdzie są bezdyskusyjne. A jednak wątpliwości czy
niepewność - co dla wielu może być sporym zaskoczeniem - nie spotykają się z
Jego aprobatą. “Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa.
Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie,
ratuj mnie!. Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu
zwątpiłeś, małej wiary?" (Ewangelia św. Mateusza 14,22-31). Jezus nie chwali
Piotra za autentyczność tej reakcji. Nie mówi: „Piotrze, ależ byłeś prawdziwy w
swoim pomieszaniu i jak uczciwy, kiedy zwątpiłeś, tracąc grunt pod stopami!
Wielu będzie mogło się na to powoływać". Nie, On go gani za poddanie się
wątpliwościom. (...) Bycie „niewiernym Tomaszem" - niedowierzającym, pełnym
wątpliwości - to żadna chluba, ale powód do wstydu. (...) Gdybyś był naprawdę
przekonany, że ludzie idą na wieczne potępienie, jeśli nie uwierzą w Jezusa
Zbawiciela, wówczas daleko śmielej byś się dzielił swoją wiarą, a wtedy... co
pomyśleliby o tobie koledzy z pracy? Zauważ, jak wygodnie jest wątpić. I znowu
wracamy do kwestii motywów.
John Eldredge - Pełna ulga w świętości
Świetne! Podpisuję się obiema rękami. Także na podstawie własnych doświadczeń.
OdpowiedzUsuń"Wybierać zwątpienie jako filozofię życia to tak, jak wybierać bezruch jako sposób przemieszczania się w przestrzeni."
OdpowiedzUsuń