Mistrzowska strategia diabła wobec nas, chrześcijan, nie
sprowadza się do fizycznego zabijania nas (chociaż mogą być szczególne
sytuacje, w których śmierć fizyczna lepiej pasuje do jego planu), lecz polega
na zniszczeniu naszej mocy do prowadzenia duchowej walki. Jak bardzo mu się to
udało. W tych dniach przeciętny chrześcijanin jest zupełnie niegroźny. Bóg o
tym wie. Taki jest dzieckiem noszącym z wielkim wstydem zbroję wojownika; jest
chorym orlątkiem, które nigdy nie potrafi wznieść się na swoich skrzydłach;
jest wyczerpanym pielgrzymem, który wycofał się z podróży i siedzi z nieruchomym
uśmiechem na twarzy, próbując czerpać przyjemność z wąchania zwiędłych kwiatów,
które zerwał po drodze.
W tych dniach nasze kościoły są pełne (lub pełne w jednej
czwartej części) chrześcijan słabego rodzaju, których trzeba karmić dietą
złożoną z nieszkodliwej rozrywki, by podtrzymać ich zainteresowanie. Niewiele
wiedzą o teologii. Niewielu z nich czytało któregoś z wielkich chrześcijańskich
klasyków, lecz większość dobrze zna religijną fikcję i filmy, które budzą silne
emocje. Nic dziwnego, że ich stan moralny i duchowy jest tak słaby. Takich
można jedynie nazywać słabymi zwolennikami wiary, której nigdy nie zrozumieli.
Tajemnica Życia
tkwi w teologii i w niej znajduje się także klucz do nieba. Nauka przychodzi
nam z trudem, łatwo zapominamy, i pozwalamy, by wiele rzeczy rozpraszało naszą
uwagę. Dlatego powinniśmy skłonić nasze serca do studium teologii. Powinniśmy
ją głosić z naszych kazalnic, śpiewać o niej w naszych hymnach, nauczać jej
naszych dzieci i uczynić ją tematem rozmów podczas spotkań z naszymi
chrześcijańskimi przyjaciółmi.
Ludzkie serce jest z natury heretyckie. Popularne wierzenia
religijne trzeba starannie sprawdzać na podstawie Słowa Bożego, gdyż prawie na
pewno są one błędne. Na przykład legalizm jest czymś naturalnym dla ludzkiego
serca. Łaska w swym prawdziwym, nowotestamentowym znaczeniu jest czymś obcym
dla ludzkiego rozumu, nie dlatego, że jest sprzeczna z rozumem, ale dlatego, iż
znajduje się poza nim. Doktryna łaski musiała być objawiona; nie można było jej
odkryć.
Skoro Bóg wybrał cię, żebyś był szczególnym obiektem Jego
łaski, to możesz oczekiwać, że uhonoruje On cię surowszą dyscypliną i większym
cierpieniem niż w przypadku mniej uprzywilejowanych ludzi, od których nie
wymaga On, by aż tyle znieśli. I tu uprzedzę zarzut, który na pewno ktoś
podniesie, mianowicie, że Bóg nie ma wśród Swoich dzieci „ulubieńców”. Pismo Święte
i historia chrześcijaństwa zgodnie wykazują, że ma. Gwiazda od gwiazdy różni
się jasnością pośród świętych na ziemi, jak również wśród uwielbionych w
niebie.
Chcąc wykonać Swoje najważniejsze dzieło łaski wewnątrz
ciebie, będzie musiał odebrać twemu sercu wszystko, co najbardziej kochasz.
Wszystko, w czym pokładasz zaufanie, będzie musiało cię opuścić. Tam, gdzie
zwykle znajdowały się twoje skarby, będą teraz leżały stosy popiołów. Nie
chodzi tu o nauczanie o uświęcającej mocy ubóstwa. Jeśli bieda czyniłaby ludzi
świętymi, to każdy kloszard siedzący na ławce w parku byłby świętym. Lecz Bóg
zna sekret usuwania z naszych serc rzeczy, które w nich nadal pozostają. On po
prostu powstrzymuje nas przed radowaniem się nimi. Pozwala nam je zachować,
lecz czyni nas psychologicznie niezdolnymi do tego, by nasze serca za nimi
poszły. Zatem są one użyteczne, nie będąc przy tym szkodliwymi. To wszystko Bóg
osiągnie za cenę zwykłych przyjemności, które aż do tej chwili były wsparciem
dla twego życia i dawały ci do niego chęć. Teraz, podczas troskliwej kuracji
prowadzonej przez Ducha Świętego twoje życie może stać się beznamiętne,
pozbawione smaku, i do pewnego stopnia uciążliwe.
A. W. Tozer - Niezwykły chrześcijanin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz