„I stało się pewnego dnia, że wstąpił do łodzi On i uczniowie
jego i rzekł do nich: Przeprawmy się na drugi brzeg jeziora. I odbili od
brzegu. A gdy płynęli, On zasnął. I zerwał się gwałtowny wicher na jeziorze i
fale ich zalewały, i byli w niebezpieczeństwie. Wtedy przystąpili do Niego i
zbudzili Go, mówiąc: Mistrzu, Mistrzu, giniemy. A On obudziwszy się, zgromił
wiatr i wzburzone fale, a one uspokoiły się i nastała cisza. I rzekł do nich:
Gdzież jest wiara wasza? Oni zaś, przestraszywszy się, zdumiewali się i mówili
jedni do drugich: Któż to jest ten, że nawet wiatrom i wodzie rozkazuje i
słuchają go?” (Łk 8:22-25)
Zajmiemy się teraz zagadnieniem natury wiary. Musimy uświadomić sobie, że jest
wielu chrześcijan, którzy doświadczają trudności i są nieszczęśliwi, ponieważ
nie dość wyraźnie zrozumieli naturę wiary. „Dobrze - ktoś powie - jeśli nie
zrozumieli istoty wiary, jakże mogą być w ogóle chrześcijanami?”, Odpowiedź
brzmi tak: Chrześcijaninem jesteś dzięki temu, że Bóg dał ci dar wiary w Duchu
Świętym i uwierzyłeś w Pana Jezusa Chrystusa, a to cię zbawiło. To jednak nie
oznacza, że w pełni zrozumiałeś istotę wiary. Tak więc, nawet gdy jesteśmy
zbawieni przez ten dar wiary, później możemy popaść w tarapaty w naszym
duchowym życiu, ponieważ nie zrozumieliśmy do końca, czym naprawdę jest wiara.
Została nam dana jako dar, lecz do nas należy poczynienie pewnych kroków.
Ta dramatyczna historia uczy nas, że powinniśmy umieć rozróżnić między darem
wiary, a następującym po nim życiem w wierze. Bóg na początku chrześcijańskiego
życia wyrusza z nami, a potem my musimy stale z Nim chodzić. „W wierze, nie w
oglądaniu pielgrzymujemy” - oto temat, którym teraz się zajmiemy.
Najpierw muszę powiedzieć kilka słów o przytoczonej tu historii
o tym, czego nas uczy o osobie naszego Pana. Objawia nam ona paradoks, lub
jeśli kto woli, pozorną sprzeczność między ludzką a Bożą naturą naszego Pana.
Jezus był utrudzony i zmęczony, tak zmęczony, że zasnął. Nie ma wątpliwości co
do Jego ludzkiej natury. Chociaż rozszalała się burza, On wciąż spał. Tak jak
my wszyscy był poddany ludzkim słabościom, właściwym dla człowieczeństwa. Lecz
uwaga! Uczniowie obudzili Go, a Pan objawił swoją Boskość gromiąc wiatr i
rozszalałe morze, aż uspokoiły się i nastała wielka cisza. Człowiek, a jednak z
całą pewnością Bóg. Mógł rozkazywać żywiołom. On jest Panem natury i
stworzenia, jest Panem wszechświata. Oto tajemnica niezwykłości Jezusa
Chrystusa — Bóg i Człowiek, dwie natury w jednej osobie, w żaden sposób nie
wymieszane ze sobą i na równi ważne, a jednak zamieszkujące w tej samej
istocie.
To musi być dla nas punktem wyjściowym, gdyż jeśli nie wierzysz w Boskość Pana
Jezusa Chrystusa, nie jesteś chrześcijaninem. Nie postrzegamy Go tylko jako
dobrego człowieka, nie jesteśmy zainteresowani Nim wyłącznie jako największym
nauczycielem, jakiego świat kiedykolwiek oglądał, bowiem jest On Odwiecznym
Synem, który przyjął na siebie postać człowieka i zamieszkał między nami jako
człowiek pośród ludzi. Stoimy przed tajemnicą wcielenia Bożej natury i narodzin
z Dziewicy. „Jakim On jest człowiekiem?'. On jest więcej niż człowiekiem; jest
także Bogiem.
Nigdy nie przestanę być wdzięczny uczniom za tę sytuację, wdzięczny jestem za
opis każdego błędu, który popełnili, ponieważ dostrzegam w nich samego siebie.
Biblia to prawdziwie natchnione Boże Słowo, które wypowiada prawdę i ukazuje ludzką
słabość z każdej strony.
Widzimy, że Jezus gromi tamtych uczniów za panikę, strach i brak wiary.
Najpierw wylewali wodę z łodzi, lecz nieustannie jej przybywało i uczniowie
byli pewni, że łódź wkrótce zatonie. Uczynili wszystko co było w ich mocy, lecz
widzieli, że nie odniosło to najmniejszego skutku, a co ich najbardziej
zdumiewało, to fakt, że Mistrz wciąż smacznie spał. Tak więc obudzili Go i
powiedzieli: „Mistrzu, Mistrzu nie obchodzi cię, że giniemy?” - czy nie jesteś
tego świadom? Gdy wstał i zgromił wiatr i morze, napomniał także uczniów. Na
tym etapie potrzebujemy dokładnie zrozumieć, co Pan miał na myśli. Po pierwsze,
ganił ich za to, że znajdowali się w tak żałosnym stanie duchowym. „Gdzież jest
wiara wasza?” — pyta. Ogrom ich niewiary dziwił Go. Oto pierwsza lekcja dla
nas. Niezależnie od okoliczności, chrześcijanin nigdy nie powinien być
niespokojny i wzburzony. Nie powinien tracić panowania nad sobą, ponieważ nie
będzie wiedział, co począć. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Chrześcijanin różni
się od ludzi w tym świecie, bowiem ma coś, czego oni nie mają. Paweł w Liście
do Filipian 4 opisuje właściwy stan ducha chrześcijanina. „Wszędzie i we
wszystkim jestem wyćwiczony. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w
Chrystusie”. Chrześcijanin nie może być człowiekiem miotanym przez uczucia,
jakie by one nie były. Prawdziwy problem uczniów polegał na tym, że stracili
panowanie nad sobą. Zaczęli panikować, ponieważ nie uświadomili sobie
wystarczająco znaczenia faktu, że był z nimi Boży Syn. Łatwo oczywiście mówić,
że chrześcijanin musi być zawsze opanowany. Uczniowie znajdowali się w wielkim
niebezpieczeństwie, wydawało się, że za chwilę pochłoną ich fale, lecz pomimo
tego Pan powiada: „Nie powinniście byli doprowadzić się do takiego stanu. Jako
moi naśladowcy nie macie prawa być tak wzburzeni.”
Kolejną sprawą wiążącą się z ich duchową kondycją jest fakt wskazujący na brak
zaufania Panu. Jezus powiada: „Jakże to, nawet wtedy, gdy jestem z wami boicie
się? Nie ufacie mi?. Wzburzenie i panika są typowymi objawami zachwiania się
bezwarunkowej wiary i zaufania do Jezusa. Poddają w wątpliwość Jego opiekę i
troskę o nas. Bierzemy więc ster życia w swoje ręce i próbujemy sami opanować
sytuację. Mamy wrażenie, że Jezus albo nie troszczy się o nas, albo nie jest w
stanie poradzić sobie z sytuacją. Na tym polega jej dramatyzm. Ciekaw jestem,
czy zawsze to sobie uświadamiamy. Naturalnie, staje się to dla nas oczywiste, gdy
przebadamy sytuację w spokoju, obiektywnie. Lecz gdy pozwalamy sobie na
niepokój lub rozdrażnienie, każdy kto się nam z boku przypatruje, może wyciągnąć
wniosek: „ten człowiek sprawia wrażenie, jakby nie miał wiary. Chrześcijaństwo,
prezentowane przez te osoby, nie ma dla mnie większej wartości”.
Czas na wnioski płynące z tej historii. Rozpoczniemy od kwestii wypróbowania
wiary. Temat ten przewija się począwszy od Pierwszej Księgi Mojżeszowej aż do
Księgi Objawienia. Najpełniej przedstawiony jest w Liście da Hebrajczyków w
rozdziale 11, gdzie widzimy, że każdy ze wspomnianych „bohaterów wiary” został
poddany próbie. Dano im wielkie obietnice, a oni się ich uchwycili. Następnie
wydawało się, że wszystko układa się źle. Pomyślcie o próbach, przez które przechodzili
tacy ludzie jak Noe, Abraham, Jakub, a szczególnie Mojżesz. Bóg daje dar wiary, a
potem wiara poddawaną jest próbie. O tym właśnie mówi Piotr w pierwszym liście
w 1 rozdziale - „Mimo, że na krótko zasmuceni bywacie różnorodnymi
doświadczeniami” ostatecznym ich celem jest, „aby wypróbowana wiara wasza
okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci
i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus. Wątek ten pojawia się w historii
patriarchów, wszystkich starotestamentowych świętych Pańskich, a szczególnie
widoczny jest w Księdze Objawienia.
Musimy zdać sobie sprawę, że nasza wiara będzie próbowana. Jest to rzecz
nieuchronna. Bóg dopuszcza sztormy na morzu naszego życia. Jeśli sądziliśmy, że
przyjście do Chrystusa oznaczać będzie brak wszelkich trosk, żyliśmy w
strasznym błędzie, zwiedzeni fałszywym nauczaniem. W rzeczywistości Jakub
posuwa się aż do tego, by stwierdzić: „Poczytujcie to sobie za najwyższą
radość, kiedy rozmaite próby (pokuszenia) przechodzicie” (Jk 1:2). Bóg nakazał
żyć swojemu ludowi w tym samym świecie, w którym żyją również inni. Paweł
wysuwa jeszcze dalej idący wniosek: Mówi do Filipian: „Gdyż wam dla Chrystusa
zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego
cierpieć” (Flp 1:29). „Na świecie — mówi nasz Pan - ucisk mieć będziecie, ale
ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (J 16:33). „Ufajcie” — tak, lecz pamiętajcie
także, że nadejdzie ucisk. Paweł i Barnaba podczas swojej podróży misyjnej
ostrzegali zbory, „że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do
Królestwa Bożego” (Dz 14:22).
Mając tę świadomość i stając w obliczu próby, nigdy nie ulegniemy pokusie, by
spytać: „Dlaczego to na mnie przyszło?”. Gdy nam wydaje się, że nasz Pan
zupełnie o nas się nie troszczy, wówczas jest to prawdziwa próba wiary. Wiatr i
fale przykrywające łódź były wystarczająco groźne, lecz najgorszą rzeczą ze
wszystkiego była pozorna obojętność Pana. Wydawało się, że nic go nie obchodzi:
uczniowie, On sam, sprawy Królestwa. Wyobraźcie sobie odczucia tamtych ludzi.
Tyle czasu chodzili razem z Nim i słuchali Jego nauki o nadejściu Królestwa.
Widzieli cuda, które czynił i oczekiwali nadejścia wspaniałych wydarzeń, a
teraz zdawało się, że wszystko skończy się rozbiciem i zatopieniem łodzi. Cóż
za rozczarowanie, a wszystko to z powodu Jego beztroski. Czyż jest nam znany
ciężar doświadczeń i trudności oraz poczucie, że Bóg przestał się zajmować
naszymi sprawami? „Dlaczego On dopuszcza, abym ja, chrześcijanin, cierpiał z
rąk niewierzących?” – często pada pytanie: „Dlaczego nic mi się nie udaje, a
innym wszystko? Dlaczego temu człowiekowi się powodzi, a mnie nie?”.
Wielokrotnie zadajemy takie pytania na skutek osobistych przeżyć lub sytuacji
Kościoła. „Dlaczego Bóg nie daje przebudzenia? Dlaczego pozwala rządzić
materialistom i ateistom? Dlaczego raz na zawsze z tym nie skończy i nie
zacznie działać? .
Na czym polega istota wiary? To najważniejsza nauka płynąca z tej historii.
Zwróćmy uwagę na pytanie Pana: „Gdzież jest wiara wasza?”. On doskonale
wiedział, że uczniowie mają wiarę, lecz pyta ich: „Gdzież ona jest? Powinna tu
być i skutecznie działać, lecz gdzieś zniknęła. Oto klucz do właściwego
zrozumienia natury wiary.
Pozwólcie, że przedstawię to w inny sposób. Wiara nie jest sprawą uczuć.
Uczucia mogą się zmieniać, lecz my nie powinniśmy być zniechęceni, gdy nic się
nie udaje — mamy raczej radować się. Uczucia przynoszą wprawdzie poczucie
szczęścia, lecz nasza radość jest czymś głębszym niż uczucie. Jeśli wiara
byłaby tylko kwestią uczuć, to wówczas, gdyby sprawy toczyły się niepomyślnie,
a uczucia zmieniały jak w kalejdoskopie, wtedy i wiara znikałaby. Lecz wiara
dotyczy całego człowieka włącznie z jego umysłem. W istocie wiara jest naszą
reakcją na prawdę.
Jeszcze jedna ważna sprawa. Wiara nie działa automatycznie. Wszyscy
popełniliśmy kiedyś błąd, myśląc inaczej. Wydaje nam się, że niezależnie od
tego, co się wydarzy, wiara będzie działać i sprawy potoczą się właściwym
torem. Wiara jednak nie jest magiczną pałeczką. Gdyby tak było, uczniowie nigdy
nie doświadczyliby żadnych problemów. Wiara robiłaby swoje, a oni siedzieliby
cicho i w spokoju.
Czym jest wiara? Na podstawie tej historii widzimy, że wiara jest czynna i
powinniśmy się w niej ćwiczyć. Wiara nie zacznie działać sama z siebie. Ty sam
musisz wprawić ją w ruch. To właśnie Pan powiedział do uczniów: „Gdzież jest
wiara wasza?” — co znaczy — „Dlaczego nie sięgacie po swoją wiarę i nie wykorzystujecie
jej w tej sytuacji?”. Właśnie dlatego, że oni nie uruchomili wiary, znaleźli
się w tak żałosnym położeniu, podszyci strachem. Jak więc sprawić, aby wiara
zaczęła działać? Po pierwsze, nie dopuść, aby jakaś sytuacja tobą zawładnęła,
tak jak to niestety stało się w przypadku uczniów. Powinni byli przejąć
inicjatywę i powiedzieć: „Nie!, nie popadniemy w panikę” Wiara jest
zaprzeczeniem paniki. Czy podoba się wam taka definicja wiary, czy też wydaje
się ona zbyt przyziemna i nie dość duchowa? Ona przecież wynika z istoty wiary.
Wiara nie dopuszcza paniki do głosu, niezależnie, od tego, co ma się wydarzyć.
Wiara wyklucza niewiarę, zatroszcz się więc o siebie; zastosuj wiarę do
odpowiedzialności i przejmij kontrolę nad samy sobą. Nie urągaj warunkom, w
których się znajdujesz. Raczej sam je dyktuj. Na tym nie koniec, bowiem brak
paniki może równie dobrze oznaczać zwykłą rezygnację. Mając za sobą pierwszy
krok, pójdź dalej. Przypomnij sobie w co wierzysz, przywołaj na pamięć
wszystkie znane ci prawdy. Uczniowie tego nie zrobili. Gdyby tylko przystanęli
na moment i pomyśleli: „Czy jest coś, czego On nie może uczynić? Widzieliśmy
Jego cuda, byliśmy z Nim, jak wzbudzał umarłych. Czy teraz dopuści do tego,
abyśmy w taki sposób wszyscy poginęli? Niemożliwe! On nas przecież miłuje,
troszczy się o nas powiedział nam, że wszystkie włosy na naszej głowie są
policzone". Tak broni się wiara. Mówi: „Dobrze, widzę fale i słyszę wiatr,
ale... — zawsze opiera się na tym realistycznym „ale”. Taka jest wiara. Opiera
się na prawdzie i wyciąga wnioski ze znanych faktów. Tak właśnie powinniśmy
korzystać z wiary. Niezależnie od okoliczności, zatrzymaj się, wycisz się;
odczekaj chwilę i powiedz: „Zgadzam się z tym wszystkim, ale...” — ale co? Ale
Bóg! Ale Pan Jezus Chrystus! Ale całe moje zbawienie! Wydaje mi się, iż
wszystko jest przeciwko mnie, nie rozumiem tego, co się dzieje, lecz wiem
jedno: wiem, że Bóg tak mnie umiłował, iż posłał swego Jednorodzonego Syna na
ten świat. Wiem, że uczynił to, aby Jezus umarł za mnie na krzyżu. Zrobił to
wszystko dla mnie, chociaż byłem Jego wrogiem. Wiem, że Syn Boży „umiłował mnie
i wydał siebie samego za mnie.” Wiem, że za cenę Jego krwi mam teraz zbawienie,
że jestem dzieckiem Bożym i spadkobiercą wiecznego szczęścia. Wiem o tym i wiem
także to: „jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem
przez śmierć Syna Jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia
przez życie jego” (Rz 5:10). Na tym polega żelazna logika wiary; wiara zawsze
broni swego stanowiska w ten sposób. Biblia określa ją jako osiąganie „drogich
i największych obietnic”. Wiara mówi: „Nie mogę uwierzyć, że akurat teraz
zawiodę się na Tym, który prowadził mnie aż dotąd. To niemożliwe, byłoby to
sprzeczne z Bożym charakterem.”
Wiara w danej sytuacji wykorzystuje wszelkie dostępne środki. Niezależnie od
okoliczności, potrzebujemy zasilać ją każdą znaną nam prawdą, która dotyczy
naszego związku z Bogiem. Wówczas w pełni uświadamiamy sobie, że On nigdy nie
dopuści do czegoś, co mogłoby nam zaszkodzić. „Wszystko sprzyja ku dobru tych,
którzy miłują Boga.” Nawet włos z twojej głowy nie spadnie, On miłuje cię
odwieczną miłością. Nie będziesz w stanie zrozumieć wszystkiego, co się dzieje,
lecz z całą pewnością przekonasz się, że Bóg się troszczy. Ten, który dokonał
największego ze wszystkich dzieł, aby cię zbawić, musi również troszczyć się o
ciebie w każdej innej sprawie. Choć gęste chmury zasłaniają Jego twarz,
będziesz pewny, że On skrywa się tuż za nimi. Uchwyć się tej prawdy. Wszystko,
cokolwiek Bóg dopuszcza dzieje się tylko i wyłącznie dla twojego dobra. „Żadne
karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje
błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni” (Hbr
12:11). Tak właśnie działa wiara, musisz ją doskonalić i nie dać się niczemu
zastraszyć. Wróg będzie cię atakował, woda wlewać się będzie do łodzi, lecz ty
mów: „W porządku, niech przyjdzie nawet najgorsze. Oprzyj się na swojej wierze.
Powiedz sobie: „Wierzę, odpoczywam w Nim i chociaż nie rozumiem tego, co się
dzieje, trzymam się wiary!”.
Trzecia rzecz, którą należy podkreślić, to wartość nawet tej najsłabszej wiary.
Niezależnie od tego, jak wątła, słaba czy niepełna była wiara uczniów, mieli
jej wystarczająco wiele, aby w końcu postąpić właściwie. Zwrócili się do Pana.
Nieprzytomni, wyczerpani, ogarnięci paniką, poszli do Niego. Wciąż wiedzieli,
że On może coś uczynić. Powiesz zapewne, że była to bardzo słaba wiara, ale
dzięki Bogu, to jednak jest wiara. Jak mówi Pan Jezus, nawet wiara tak mała
„jak ziarno gorczycy” jest bezcenna, ponieważ prowadzi nas wprost do Niego. A
kiedy już do Niego przyjdziesz, On wyrazi swoje rozczarowanie. Nie omieszka
napomnieć cię słowami: „Dlaczego nie przemyślałeś tego? Dlaczego nie użyłeś
swojej wiary? Dlaczego objawiłeś swój lęk przed człowiekiem tego świata i
zachowałeś się jak niewierny?” Pan przekona cię, że zgrzeszyłeś niewiarą. Lecz,
niech będzie błogosławione Jego imię, On stale gotów jest ciebie przyjmować,
tak więc pobłogosławi cię i obdarzy pokojem. „Zgromił wiatr i morze i nastała
wielka cisza. Wlał w ich serce pokój, którego tak bardzo pragnęli, niezależnie
od swej niewiary. Oto jak łaskawy jest Pan, w którego wierzymy i którego
naśladujemy. Choć często jest nami rozczarowany, nigdy nas nie odrzuca. Ponadto
obdarowując ich pokojem, objawił uczniom chwałę bardziej niż kiedykolwiek.
Oglądali cud i byli zdumieni wspaniałą, niezwykłą mocą Pana.
Kiedy doświadczasz kłopotów i stoisz w obliczu próby, potraktuj to jaka wspaniała
możliwość sprawdzenia swojej wiary i przydania chwały Jego świętemu Imieniu.
Lecz jeśli zawiedziesz i okażesz się zbyt słaby, aby użyć swojej wiary; jeśli
zostałeś oszukany i sponiewierany przez diabła i świat, biegnij do Niego bez
namysłu. On przyjmie cię, pobłogosławi, da ci wolność i pokój. Lecz
bezwzględnie pamiętaj, że wiara jest działaniem, i musi być przez ciebie
używana.

Martyn Lloyd-Jones - Duchowa depresja